środa, 30 marca 2011

Może by spojrzeć w niebo?

W marcu tego roku sonda kosmiczna Messenger, wysłana 3 sierpnia 2004 roku z Cape Canaveral dotarła na orbitę planety Merkury stając się jej satelitą. Zadaniem Messengera będzie wysyłanie przez rok zdjęć oraz sporządzenie mapy powierzchni tej najmniejszej i najbliższej słońca planety. Wykryta ona została jeszcze przez Asyryjczyków w XIV wieku przed naszą erą. Starożytni Rzymianie nazwali ją Merkury, czyli posłaniec bogów. Po raz pierwszy obserwował ją przez teleskop Galileusz. Merkurego można dostrzec gołym okiem tylko przed wschodem lub zachodem słońca. Długi dzień trwający 88 dni ziemskich i praktycznie brak atmosfery powodują wielkie różnice między temperaturą dnia i nocy. Na części oświetlonej temperatura dochodzi do +427 stopni Celsjusza, podczas gdy w ciągu nocy panuje –183 stopni. Powierzchnia Merkurego jest podobna do powierzchni księżyca. Znajdują się na niej olbrzymie kratery. Trzy z nich nazwane zostały od nazwisk wielkich Polaków. Jest więc krater Chopina, Mickiewicza i Paderewskiego.

niedziela, 27 marca 2011

Tytułomania

Czasem słucham dyskusji w telewizji lub radio prowadzonych przez naszych polityków. Obdarzają się oni w czasie tych rozmów tytułami, które często im już nie przysługują. Były premier, a nawet były wicepremier ciągle nazywani są premierami. To samo dotyczy byłych marszałków sejmu i byłych ministrów. W związku z tą obserwacją przypomniało mi się zabawne zdarzenie z młodości. Kilka wakacji spędzaliśmy w towarzystwie mego brata Stefana i jego rodziny w pewnej podtatrzańskiej miejscowości. Naszym sąsiadem i stałym uczestnikiem wspólnych wycieczek w Tatry był przyjaciel Stefana, profesor Politechniki Wrocławskiej. Obaj panowie mieli zwyczaj w trakcie swoich interesujących i dowcipnych rozmów, (zapewne w intencji ośmieszania tytułomanii), obdarzać  siebie zabawnymi tytułami, jak: panie radco, ekscelencjo, wasza magnificencjo i podobnymi. W tej miejscowości wydawały dla letników obiady przemiłe siostry zakonne. Korzystaliśmy z tego ciesząc się, że sami nie musimy przygotowywać tego posiłku. Pewnego razu mój brat, w rozmowie przy stole, zwracając się do swego przyjaciela, użył nieopatrznie zwrotu "proszę księdza". Obaj panowie stosowali go czasem żartobliwie pośród licznych innych tytułów. Usłyszawszy to zakonnica, nalewająca akurat zupę do talerzy, nachyliła się do mnie z zapytaniem: "czy to naprawdę jest ksiądz?". Przyznam się, że jak to się mówi, "zapomniałam języka w gębie". Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Tymczasem sympatyczna siostrzyczka zdążyła wlać dodatkową chochlę zupy do talerza mojego sąsiada, któremu absolutnie nie przysługiwało odnoszenie się do niego per "proszę księdza", najwyżej "panie profesorze". 

środa, 23 marca 2011

Dzień Wody

Na "Szczycie Ziemi" w Rio de Janeiro w 1992 roku ustanowiono dzień 22 marca "Światowym Dniem Wody". Ponad miliard mieszkańców naszego globu cierpi z powodu braku dostępu do czystej wody. Powoduje to śmierć i choroby wielu ludzi. Warto tu wspomnieć, że Polska Akcja Humanitarna, pragnąc przyczynić się do ograniczenia tego zjawiska, instaluje studnie w południowym Sudanie, w Autonomii Palestyńskiej i w Afganistanie. Chwalebna to działalność.
Od czasów mojej młodości słyszałam powiedzenie, że "Polska stepowieje". Nam też grozi brak wody. Może zadziwiać fakt, że na jednego mieszkańca naszego kraju przypada tyle wody,  co na jednego Egipcjanina. Nauczmy się więc oszczędzać to bezcenne dobro.
Woda, prócz tego, ze jest niezbędna do życia, stanowi przepiękny element krajobrazu.  Lubimy słuchać szumu fal morskich i obserwować jak rozbijają się o brzegi. Niezapomniane są widoki jezior, wodospadów czy rzek. Nie raz doznaliśmy przyjemności słuchania plusku wody po kamieniach górskiego potoku. Posłuchajmy więc teraz duetu kosów nad leśnym szemrzącym strumieniem.



sobota, 19 marca 2011

Witaj wiosno!

Od kilku dni budzi mnie z ledwie szarzejącym świtem śpiew kosa. Jest na tyle donośny, że przenika przez zamknięte okna. Nie mam do ptaszka pretensji, że zakłóca mi sen, wszak jest to miły towarzysz moich prac ogródkowych. Gdy ja kopię lub plewię, on dwa metry dalej przerzuca dziobem grudki ziemi. Jego szaro brązowa towarzyszka życia, już z dystansu, obserwuje nasze poczynania. Jeszcze nim rozpoczął swoje koncerty kos, pojawiły się w naszym ogrodzie pierwsze zwiastuny wiosny – śnieżyczki przebiśniegi. Teraz zakwitły krokusy i rozpoczęły kwitnienie pierwiosnki. Czekamy z utęsknieniem na "wybuch " świeżej zieleni i zakwitnięcie ozłacającej wszystko forsycji. Wtedy dopiero zacznie się ta wielka przyjemność obserwowania bujnego życia otaczającej nas przyrody. W miarę upływu czasu do  poszerzającej się palety barw  dojdzie jeszcze specyficzna wiosenna muzyka, na którą składa się, prócz świergotu i śpiewu ptaków, brzęczenie pszczół i buczenie trzmieli. Takie odgłosy stały się pewnie inspiracją dla norweskiego kompozytora Christiana Sindinga (1856 – 1941) do skomponowania utworu pt "Szmery wiosenne" Warto posłuchać tej pięknej muzyki.

Kos
Śpiew kosa

Śnieżyczka przebiśnieg


Krokusy

Pierwiosnek (primula)


Christian Sinding "Szmery wiosenne"




czwartek, 17 marca 2011

"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"

Potężne trzęsienie ziemi i ogromne fale tsunami w Japonii spowodowały uszkodzenie kilku elektrowni atomowych. Pojawiło się niebezpieczne dla ludzi radioaktywne skażenie powietrza. To wielkie nieszczęście paradoksalnie może dać pozytywne skutki. Wobec wyczerpywania się surowców energetycznych nie da się prawdopodobnie uciec od korzystania z elektrowni atomowych. Nie zanieczyszczają one środowiska i tanio dostarczają energię. Najważniejsze jest jednak to, aby te obiekty były bezpieczne. Wypadki japońskie mogą pobudzić umysły wynalazców do dalszego udoskonalania konstrukcji tych elektrowni z punktu widzenia ich bezpieczeństwa. Polska na szczęście leży w strefie asejsmicznej i duże trzęsienie ziemi nam nie grozi. Wybudowanie elektrowni jądrowej, (o najnowszej, jeszcze bezpieczniejszej konstrukcji niż te obecne) będzie miało wielkie znaczenie dla postępu cywilizacyjnego naszego kraju.

niedziela, 13 marca 2011

Planeta ziemia - niebezpieczne miejsce do mieszkania

Trzęsienie ziemi o wielkiej sile i dziesięciometrowe fale tsunami spowodowały w Japonii śmierć i obrażenia wielu ludzi. Straty materialne są też ogromne. Istnieje również zagrożenie promieniowaniem radioaktywnym wskutek uszkodzenia elektrowni atomowej. Japonia leży w strefie sejsmicznej zwanej "okołopacyficznym pierścieniem ognia", w której zdarza się w przybliżeniu 80% wszystkich trzęsień ziemi. Do strefy tej należą też między innymi pacyficzne wybrzeża obu Ameryk, Kuryle, Filipiny, Nowa Gwinea, Samoa, Nowa Zelandia. Nasza piękna planeta objawia swoje wewnętrzne życie poprzez trzęsienia i wybuchy wulkanów. Zjawiska te mają wielki wpływ na życie mieszkańców ziemi. W kwietniu 1815 roku na indonezyjskiej wyspie Samboa wybuchł wulkan Tambora. Zginęło wtedy setki tysięcy ludzi. Wulkan ten w czasie erupcji wyrzucił do stratosfery ogromną ilość gazów i popiołów, które przesłoniły słońce. Następny rok 1816, wyjątkowo zimny, nazwany został "rokiem bez lata". Związana z tym była w Europie klęska nieurodzaju i głodu.
Marzeniem wielu emerytów w Stanach Zjednoczonych jest przeniesienie się na starość do San Francisco. Mało komu przychodzi do głowy, że nie jest to najbezpieczniejsze miejsce na ziemi. San Francisco leży bowiem w strefie sejsmicznej. Pod półwyspem, na którym   rozłożone jest  to miasto,  biegnie uskok tektoniczny, co wywołuje częste trzęsienia ziemi. W 1906 roku właśnie tam miało miejsce ogromne trzęsienie ziemi. Zginęło wtedy około 3000 osób. Ameryka północna jest też miejscem występowania kilku superwulkanów. Są one płaskie, w odróżnieniu od innych wulkanów. Jeden z nich usytuowany jest w Parku Narodowym Yellowstone na płaskowyżu wulkanicznym, pod którym znajduje się ogromna komora wypełniona na głębokości 5-10 kilometrów magmą. Jest to tak zwana Kaldera Yellowstone. Przebicie powierzchni przez magmę byłoby nie tylko totalną katastrofą dla Ameryki, która po prostu przestałaby istnieć, ale i dla całego globu ziemskiego. Wydobywające się z wnętrza ziemi gazy zawierające dwutlenek siarki otoczyłyby kulę ziemską nie dopuszczając promieni słonecznych. Nastąpiłaby epoka lodowa. Obszar Parku Narodowego Yellowstone jest najlepiej monitorowanym sejsmicznie regionem ziemi. Na razie można zwiedzać ten piękny, pierwszy i najstarszy na świecie park narodowy, podziwiać gejzery, gorące źródła, wulkany błotne oraz wspaniałe krajobrazy.
Musimy jakoś współżyć z tą naszą kapryśną, nieobliczalną, a tak zachwycającą planetą –   Ziemią.

czwartek, 10 marca 2011

Wiosno, przyjdź nareszcie!

Zimno i zimno. Jesteśmy stęsknieni za świeżymi listkami i wiosennymi kwiatami. Dzięki internetowi i mojemu blogowi zyskałam sympatycznego krewniaka, który przysłał mi wiosenną, kwietną i rozweselającą karteczkę. Z nią wkroczyła do naszego domu "wirtualna wiosna"



poniedziałek, 7 marca 2011

Dwie dziewczyny

Ostatnio zainteresowałam się na nowo historią starożytną. W związku z tym sięgnęłam pamięcią do miejsc, które zwiedzaliśmy przed laty. Oglądnęłam sobie na nowo w książkach oraz w internecie dzieła sztuki, jakie pozostawiła starożytność. Moją szczególną uwagę zwróciły malowidła ścienne w Pompejach. Wśród nich zachwycił mię portret młodej kobiety trzymającej w jednej ręce rylec do pisania, a w drugiej kilka drewnianych tabliczek pokrytych woskiem. Młoda osoba, gestem znanym nam ze współczesności, przytyka rylec do ust, zastanawiając się nad tym, co ma zamiar napisać. W oczach kobiety widać wyraźnie namysł. Namalowana twarz oddaje życie wewnętrzne tej osoby. Taki sposób portretowania mógłby być zastosowany przez jakiegoś na przykład dziewiętnastowiecznego lub dwudziestowiecznego twórcę. Przyszedł mi do głowy Piotr Stachiewicz (1858-1938), malarz z upodobaniem portretujący piękne kobiety. Można porównać "krakowiankę" pędzla Stachiewicza z malowidłem pompejańskim. Obie kobiety są strojnie ubrane. Oczy obydwu są niezwykle wyraziste i oddające stan ducha. Pompejanka zastanawia się, co napisać na tabliczce, a w oczach krakowianki można dostrzec skupienie i zaciekawienie. I pomyśleć, ile wieków dzieli obydwa dzieła, a duchowy aspekt wyrażony w tych obrazach jest podobny.  

 


  

sobota, 5 marca 2011

Rok Heweliusza

Rok 2011 został ogłoszony rokiem dwojga naszych wielkich uczonych: Marii Curie Skłodowskiej i Jana Heweliusza.
Jan Heweliusz, gdańszczanin, rajca tego miasta, był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli świata nauki w XVII wieku. Mija 400-setna rocznica jego urodzin. Niekiedy określa się go jako "polskiego Leonarda da Vinci". Był astronomem i zajmował się głównie powierzchnią księżyca. Teleskopy i przyrządy pomiarowe, które umieścił na dachach swoich trzech domów, były w tym czasie najlepiej wyposażonym obiektem tego rodzaju na świecie. Stworzył atlas 544 gwiazdozbiorów, z których 12 opisano po raz pierwszy. Polska mennica z okazji "roku Heweliusza" wyemitowała tuzin pięknych, srebrnych numizmatów przedstawiających 12 znaków zodiaku. Przypatrując się im nie mogłam oprzeć się uczuciu dumy z dzieła Polskiej Mennicy, ponoć najbardziej cenionej na świecie.