sobota, 10 września 2016

niedziela, 4 września 2016

niedziela, 28 sierpnia 2016

polacy i ormianie

Ormianie i Polacy

Między XI a VII w. p.n.e. na terenie Armenii istniało potężne królestwo Urartu. W VIII w. p.n.e. w. wzniesione zostało miasto Erywań. W I w. p.n.e Armenia przez krótki okres była najpotężniejszym krajem Azji Mniejszej. W czasie swojej  długiej historii Armenia była też pod panowaniem wiele obcych mocarstw. Teraz ma olbrzymie trudności z górnym Karabachem. Dziś jest państwem niepodległym stowarzyszonym z Unią Europejską. Ormianie przybyli do Lwowa z południowo-wschodniej Azji ze swojego kraju Armenii. Pokochali miasto Lwów ze względu na jego piękno, a mieszkańcy przyjęli ich serdecznie. Wkrótce nawiązały się przyjaźnie między Polakami i Ormianami. Najlepszymi przyjaciółmi moich dziadków Hauserów byli Ormianie, Agopsowicze. Moja babcia, Wanda Hauserowa, była amatorką pianistką i razem ze swoim mężem należała do Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Tam poznali Agopsowiczów. Zaprzyjaźnili się z nimi. Agopsowiczowie byli bardzo bogatymi ludźmi. Urządzali u siebie w domu koncerty kameralne z udziałem wybitnych wykonawców. Wtedy babcia występowała jako solistka. Przygotowywała się do takiego występu przez cały tydzień grając przez kilka godzin dziennie. Mała Ewa przez szparę słuchała tej muzyki. We Lwowie Ormianie należeli do najbardziej zasłużonych dla miasta. Wystarczy wspomnieć o braciach Boimach, którzy ufundowali piękną kaplicę Boimów.  Lwów zaiste był dziwnym miastem. Był siedzibą trzech katedr, rzymsko-katolickiej, ślicznej greko-katolickiej i ormiańskiej. Katedra ormiańska była wybudowana w stylu bizantyjskim. Chodziłyśmy tam z koleżankami aby chłonąć atmosferę tajemniczości. Wnętrza katedry ozdabiają freski Henryka Rosena, polskiego malarza. Postacie przypominają bizantyjskie ikony. Benedykt Fuliński, mój Ojciec,  był Polakiem ormiańskiego pochodzenia. Prawdopodobnie nie wiedział o  tym.  Był ulubieńcem  swego dziadka, Adama Widajewicza,  który nie opowiadał mu o rodzinie, lecz jedynie uczył go wierszyków zapamiętanych w dzieciństwie i pokazywał różne ciekawe rośliny.  Małżeństwo Widajewiczów nie  miało  dzieci, a jedynie wychowankę, krewną żony Widajewicza,  którą  gorąco pokochali.  Straciła ona rodziców  będąc jeszcze  niemowlęciem.  Widajewicz cały swój majątek zapisał na nią. Zastrzegł jednak, że praw do majątku nie będzie miał jej mąż, Biliński.  Bilińska miała syna homoseksualistę,  który przebywał w Demence Podniestrzańskiej,  gdy my tradycyjnie spędzaliśmy tydzień  wakacyjny u małżeństwa Pawlikiewiczów. W 1927 roku spędzaliśmy wakacje na Kniażynie w wynajętym mieszkaniu. Ojciec postanowił  tam wybudować dom na swej działce otrzymanej od  Państwa Polskiego za udział w walce w obronie Lwowa. W budowie wraz z robotnikami z zapałem pracowali moi starsi bracia. Dom był piękny, obszerny, wybudowany z gliny, w stylu chłopskiej zagrody. Było w nim kilka pokoi,   kuchnia z piecem do pieczenia chleba, dwie duże zacienione werandy i balkonik przy pokoiku na piętrze. Przy domu Ojciec założył wiśniowy sad i  otoczył go przycinanym  płotem z grabiny. Dom powstał szybko i zaczął tętnić życiem. Przykładem polskiego Ormianina może być Stanisław Widajewicz, mój daleki krewny. Jest polskim patriotą . Co roku w czasie wakacji zabiera grupę młodych chłopców i dziewcząt. Jadą na Podole i Wołyń i tam szukają ormiańskich i polskich grobów. Niektóre z nich są niezwykle piękne, pochodzą z XVI wieku. Uczestnicy wycieczki umieszczają zdjęcia w internecie. Żona Stanisława Widajewicza ze względu na obowiązki służbowe  nie może  towarzyszyć mężowi  w wakacyjnych wyprawach. Obserwując pracę prowadzącego wyprawę na Wołyń i Podole, stworzyłam sobie na własny użytek hipotezę o długowieczności i braku "genu sklerozy" u polskich Ormian. W Armenii jest klimat kontynentalny. Zimy są tam srogie, a lata upalne. Pasterze, podobnie jak huculi i górale, przepędzali bydło i owce przez olbrzymie wysokogórskie łąki przez cały rok wraz z rodzinami. Słabsze jednostki nie wytrzymywały trudnych warunków, umierały, a tym samym nie dochodziły do rozrodu.


Benedykt Fuliński w Wenecji
Benedykt Fuliński z synem Jackiem i siostrzeńcem Czesiem StrzetelskimL

Zabytkowy grób znaleziony na Wołyniu lub Podolu
Bolesław Widajewicz w stroju towarzystwa gimnastycznego Sokół

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

 Czy to sprawiedliwe


Przed trzystu laty żył genialny kompozytor. Nazywał się Jan Sebastian Bach. Kompozytor był dwukrotnie żonaty. Jego obie żony były uzdolnione muzycznie. Pięknie śpiewały. W tych czasach nie mogły  występować publicznie, a jedynie śpiewać w kościele podczas mszy. Twórca przeżył wiele tragedii osobistych. Sześcioro dzieci, jakie miał z pierwszą żoną w dzieciństwie, co było rzeczą powszechną. Uchował się tylko jeden syn, za to genialny muzyk, Carl Emanuel Bach. Bach był bardzo dobrym ojcem. Swoich czterech utalentowanych muzycznie synów posłał na studia do Włoch i Francji. Wszyscy czterej zasłużyli się muzyce świata. Byli profesorami, a  najwybitniejszym z nich był Carl Emanuel. Carl  Emanuel był podziwiany przez takich kompozytorów, jak Beethoven, Heydn, Mozart. Carl  Emanuel  był znakomitym skrzypkiem, ale przede wszystkim wirtuozem klawesynu. Jego gra tak podobała się publiczności teatralnej, że wkrótce został bogatym człowiekiem. Niestety, nie interesował się zupełnie losem swojego genialnego ojca. W telewizji polskiej przed laty można było obejrzeć sztukę napisaną przez  muzykologa Paula Barza niemieckiego, Paula Barza, pod tytułem "Kolacja na cztery ręce", w której przedstawione było fikcyjne spotkanie dwóch geniuszy - Bacha i Haendla. Podczas gdy Bach borykał się z trudnościami finansowymi, gdyż jego sponsor przestał mu płacić, Haendel zrobił wielki majątek.  Posiadał kilka własnych oper. Zatrudniał w nich pięciu włoskich kastratów, których śpiew zachwycił publiczność teatralną Londynu. Zainteresował się tym też król, Jerzy IV, który stał się sponsorem Haendla. W rzeczywistości genialni twórcy nigdy się nie spotkali. W sztuce wymieniają swoje poglądy na muzykę.

sobota, 13 sierpnia 2016

                                                                                                                                                                           
                                        Człowiek dobry i mądry         

Przyjechał do nas człowiek mądry i dobry. To Ojciec Święty Franciszek. Chce dodać nam otuchy w walce ze złem. Jest to człowiek delikatny i nie czyni niczego co mogłoby zrobić przykrość innym. Dlatego nie usłyszymy go czyniącego uwagi komuś publicznie. Choć można przypuszczać, że uczyni to w bezpośredniej rozmowie.  Powszechnie wiadomo, że niektórzy politycy i niektórzy hierarchowie kościelni mogą spodziewać się reprymendy.

środa, 29 czerwca 2016



Niezwykły styl

Czytam teraz niezwykle oryginalną książkę. Tytuł powieści to: "Kocha, lubi, szanuje."Autorką jest wybitna pisarka kanadyjska Alice Monro. Jest to historia służącej i opiekunki do dzieci.Ta ciężko pracująca kobieta zestarzała się w trudnej służbie i osiągnęła wiek średni. Cechuje ją duża inteligencja i spowodowany nią krytyczny stosunek do otaczającego świata i samej siebie. Nastąpił jednak zwrot w jej życiu. Pojawiła się propozycja małżeństwa. Jak dalej potoczą się losy kobiety tego nie wiem, gdyż jestem w trakcie czytania tej oryginalnej książki.

piątek, 3 czerwca 2016


Mamy wspaniały klimat

Mamy wspaniały klimat. Tak budzący zachwyt klimat śródziemnomorski jest zbyt gorący. W okresie letnim zieleń jest wyschnięta na czym traci piękno krajobrazu. Częste pożary niszczą lasy. Północ Francji i Niemiec jest pod wpływem Oceanu Atlantyckiego, przynoszącego deszcze i huragany. Potwierdzeniem tego są szalejące ostatnio nad Francją i Niemcami burze. Anglia ma klimat wręcz fatalny. Zimno, deszcze i wiatr, to codzienność mieszkańców wyspy. Nasz klimat jest umiarkowany.Odczuwa się wpływ ogromnego kontynentu euro - azjatyckiego. Od czasu do czasu pojawia się wyż rosyjski przynoszący  silne upały. To odpowiedni czas aby wybrać się nad morze lub jeziora. Wpływ kontynentu odczuwalny jest też zimą. Zdarzają się śnieżne zimy, zwłaszcza w górach, na przykład w Bieszczadach narciarze mają prawdziwy raj. Cieszmy się,że żyjemy w takim miejscu Europy.

sobota, 28 maja 2016

Syberia


Rosja ma wielki kłopot z Syberią. Mój zmarły mąż bardzo interesował się geografią świata. Pozostał po nim atlas w języku rosyjskim "Atlas Narodow Mira". Jest on niezwykle interesujący. Daje pogląd na tę część naszego globu. W pewnym okresie Rosjanie zaczęli masowo wyjeżdżać z Syberii  do Moskwy i Petersburga.  Ponoć obecnie ofiarowuje im się trzy pensje za pobyt na Syberii. Część z nich łasi się na to, ale niektórzy nie chcą rezygnować z rozrywek i przeżyć kulturalnych, jakie daje pobyt w wielkich metropoliach. Syberia jest bardzo bliska Polakom. Za czasów carskich, a także podczas drugiej wojny światowej wielu z nich było przymusowo wywiezionych i zmuszonych do życia w niewyobrażalnie trudnych warunkach. Wielu carskich zesłańców, przeważnie uczestników powstania styczniowego przyczyniło się do rozwoju tej krainy. Jest ich wielu. Ja ograniczę się do wymienienia kilku z nich. Aleksander Czekanowski, geolog, jego imieniem nazwano wielkie pasmo górskie - Góry Czekanowskiego. Jan Czerski, geolog. Jego imieniem nazwano wielkie pasmo górskie - Góry Czerskiego. Benedykt Dybowski, zoolog i geolog.Południową Syberię zalewają teraz nielegalnie Chińczycy. Ten znany z pracowitości naród  rozwija tam hodowlę zwierząt i roślin. Buduje się drogi i domy.Razem z moim mężem oglądaliśmy z zaciekawieniem północ mapy w atlasie. Północ zamieszkuje niezwykły lud - Inuici. Potrafili w niezwykle pomysłowy sposób radzić sobie z surowymi warunkami tej krainy. Głównym ich zajęciem jest łowienie ryb w morzu. Na łowienie jadą zaprzęgami psów. Połowy są bardzo obfite. Chcąc zaoszczędzić trudów swoim psom, zamarznięte ryby ubijają  i tworzą z nich narty, na których podążają za zaprzęgiem. Środkową Syberię zamieszkuje naród turecki - Jakuci. Są to znakomici łowcy puszczańskich zwierząt i zbieracze jagód.. W lasach rośnie tam znakomita w smaku malina - moroszka. Życie Jakutów opisał  bardzo dokładnie Wacław Sieroszewski w swojej książce. Nad pięknym Bajkałem mieszkali Rosjanie. Nazywano ich Burłakami. Trudnili się spływem beli drzew. W tym podobni byli do naszych Hucułów, którzy pławili  bele nurtem Czeremoszu .Przed wojną modna była romantyczna "Pieśń Burłaków". Syberia, jaką postrzegaliśmy razem z moim mężem zmieniła się całkowicie. Pantha rhei.


 


niedziela, 1 maja 2016


Zwierzęta w muzyce

 Od zarania dziejów zwierzęta towarzyszą człowiekowi. Wilk stał się zwierzęciem domowym około 15000 lat wstecz. W jaskiniach Chauvet w dolinie rzeki Ardeche we Francji znajdują się naścienne rysunki w czarnym i czerwonym kolorze. Przedstawiają one wizerunki żyjących wtedy zwierząt. Jaskinię tę zamieszkiwali ludzie w okresie około  30000 lat temu. Współczesny człowiek wyraża swoją więź ze zwierzętami także za pomocą sztuki. Istnieje wiele pięknych rzeźb i obrazów  przedstawiających tak bliskich nam współmieszkańców naszego globu. Jak wzruszająco i pomysłowo oddawali ich piękno kompozytorzy. Któż nie zachwyca się baletem Piotra Czajkowskiego "Jezioro łabędzie". Camille Saint -  Saens, francuski kompozytor, stworzył 14 miniatur pod  tytułem "Karnawał zwierząt". Najbardziej znana jest śliczna miniatura "Łabędź" Wspaniale oddał Ryszard Wagner cwał w chmurach rumaków trzech Walkirii, córek boga germańskiego - Wotana. Nawet Fryderyk Cho;pin nazwał swój słynny "walc minutowy", ulubiony numer wirtuozowskiego popisu pianistów "Petit chien" czyli "Mały piesek".


poniedziałek, 25 kwietnia 2016


Co będzie dziś na obiad?

 Jest 24 czerwca 1941 roku. Od dwu dni trwają we Lwowie działania wojenne. Niemcy  zaatakowały Rosję.  Słychać dochodzące z oddali huki wystrzałów armatnich. Samoloty zrzucają bomby na miasto. Trzeba skorzystać z przerwy w nalotach, wyjść na łąkę  za ogrodem i zebrać liście rosnącego tam dziko szczawiu. Potem wstąpić do domu po rękawice i nożyce. W dzikim zakątku ogrodu rosną pokrzywy. Należy obciąć młode pędy tej rośliny. Trzeba przypatrzyć się  czy nie ma na nich mszyc i innych owadów. Z tych młodych pędów zrobi się bardzo smaczny szpinak. Pokrzywa  jest rośliną od wieków stosowaną w ziołolecznictwie. Zawiera wiele cennych witamin, mikroelementów i soli mineralnych. Używana jest przy leczeniu kamicy nerkowej i artretyzmu. Hodowcy trzody chlewnej dodają ją  do karmy dla świń. A więc na obiad  będzie pyszna zupa szczawiowa i ziemniaki ze szpinakiem z pokrzywy. Każdy domownik znajdzie w zupie  jajko na twardo. Pochodzi ono z zapasów, jakie zgromadzono, gdy panował jeszcze spokój. Stałe dostawczynie produktów wiejskich, gospodynie z podmiejskiej wsi Zubrzy, zaopatrywały dom w takie produkty jak mleko, masło, śmietana, ser i jaja. Cóż wart jest nawet najpiękniejszy ogród kwiatowy, jeżeli nie uwijają się nad nim nasze przepiękne motyle. Takie cuda natury jak rusałka pokrzywnik, rusałka pawik, rusałka admirał potrzebują pokrzywy do rozmnażania się. Składają bowiem jaja na liściach  tej rośliny. Miłośnicy uprawiania ogródków winni więc przeznaczyć mały kącik w ogrodzie dla naszej przyjaciółki pokrzywy.  

sobota, 16 kwietnia 2016


Płynie rzeka w dal

W dzisiejszym świecie rzeka rzece nierówna. Współczesny człowiek całą przyrodę pragnie sobie podporządkować. Także rzeki. Reguluje je za pomocą betonowych brzegów. Na szczęście istnieją jeszcze normalne, dzikie rzeki. Rzeki z piaskowymi łachami, brzegiem porośniętym łoziną, ulubienice wodnych ptaków. Takie rzeki były inspiracją dla artystów -  malarzy i muzyków. Johann Strauss, syn, skomponował sławny walc "Nad pięknym modrym Dunajem". Ryszard Wagner we wstępie do dramatu muzycznego "Pierścień Nibelunga" pod tytułem "Złoto Renu"przedstawił kąpiące się trzy córki tej"świętej rzeki". Muzyka tego utworu, jak to u Wagnera, jedyna w swoim rodzaju, pełna ekspresji, robiąca wielkie wrażenie. Bedrzich Smetana, czeski kompozytor, stworzył urzekająco piękny utwór pod tytułem "Wełtawa". Czesław Wydrzycki, polski kompozytor i piosenkarz przyjął pseudonim "Niemen" i z wielkim uczuciem śpiewał o tej rzece swojego dzieciństwa. Huculi z pięknej Czarnohory śpiewali,  (a może jeszcze śpiewają), kołomyjkę "Tam szum Prutu, Czeremoszu Hucułom przygrywa". Często wspominam kajakowy spływ Dniestrem z Mikołajowa do Zaleszczyk, w którym byłam najmłodszym uczestnikiem, zaledwie pięcioletnim. Pozostała załoga tej wyprawy to moi rodzice i czterej starsi bracia. Wspomnienie malowniczego, o czystej, wręcz przeźroczystej wodzie Dniestrze, jest niezatarte. Miłośnicy przyrody winni za wszelką cenę chronić istniejące jeszcze gdzie nie gdzie dzikie, nieuregulowane rzeki, te prawdziwe cuda natury.

wtorek, 12 kwietnia 2016


Ojcowie i dzieci

 Ostatnio czytałam książkę autorstwa Jensa-Jurgena Ventziego pod tytułem "Cień ojca" Nie jest to pierwsza opowieść o podobnej tematyce, z jaką zetknęłam się. Kilka lat temu  czytałam książkę pod tytułem "Kraj mojego ojca". Napisała ją niemiecka dziennikarka Wibke Bruhms. Wpis z refleksją o  tej lekturze umieściłam w blogu dnia 24 października 2012 roku. Obydwie pozycje dotyczą dzieci nazistów. Ventzki snuje wspomnienia Niemca, syna dygnitarza hitlerowskiego. Autor urodził się w 1944 roku w Łodzi. Jego ojciec był w tym czasie nadburmistrzem tego miasta, zwanego  przez okupantów Litzmanstadt. W 2007 roku Ventzki zaproszony został na dyskusję w ramach "Dialogu Czterech  Kultur". Wtedy spotkał pewnego Polaka, który dobrze pamiętał ówczesnego nadburmistrza. Ów Łodzianin urodził się w dzielnicy, którą Niemcy wkrótce po wkroczeniu do Polski, zamienili w getto. Wtedy jego ojca, murarza,wraz z całą rodziną przeniesiono do innej dzielnicy. Poruszony tym, że spotkał syna oprawcy hitlerowskiego, starszy pan zaczął opowiadać o tragicznym życiu w okupowanym mieście. Tę wiedzę uzyskaną od naocznego świadka umieścił Ventzki w swojej książce. Jest to niełatwa lektura. Dzieci nie odpowiadają  za czyny swych ojców. Odczuwają jednak ich ciężar. Próbują dociec przyczyny tak powszechnej w latach trzydziestych fascynacji hitleryzmem w ich ojczyźnie. Jest to poważny problem psychologiczny wpływający na całe dorosłe życie tych ludzi.

piątek, 8 kwietnia 2016


Człowiek - istota rozumna

Jest wielki postęp w naukach medycznych. Współczesny człowiek  ciągle zażywa jakieś lekarstwa i tak zwane suplementy żywienia. Czytając na ulotce ich skład, można stwierdzić, że już w dawnych wiekach stosowano je. Wiejskie znachorki, te lekarki ubogich ludzi leczyły za  pomocą ziół, które obecnie wchodzą w skład naszych lekarstw. Często płaciły  za to najwyższą cenę, bo cenę życia. Były to roztropne kobiety. Mądrość nie zawsze idzie w parze z wykształceniem. Przykładem mogą być niektórzy nasi parlamentarzyści. Mają ukończone wyższe studia, a są tacy głupi.

poniedziałek, 21 marca 2016


RADOSNYCH  ŚWIĄT

Przy śniadaniu wielkanocnym dzielimy się święconym jajkiem. Jajo od tysięcy lat, przez różne narody świata, uważane było za symbol odradzającego się życia. Umieszczano je w egipskich i rzymskich grobach. Zwrot "ab ovo" w znaczeniu  "od początku" wywodzi się od rzymskiego zwyczaju rozpoczynania uczt od podawania jajek. Dekorowanie ich jest też bardzo starym obyczajem. Miało miejsce już w starożytności i stosowane było  na całym świecie. Najstarsze zdobione jajka znaleziono w wykopaliskach na terenie sumeryjskiej Mezopotamii. W Polsce zaś najstarszą "pisankę" znaleziono w wykopaliskach na Ostrówku w Opolu. Pochodzi ona z X-tego wieku.

Przykłady pisanek z różnych regionów Polski


Pisanka krakowska





Pisanka kurpiowska


Pisanka podlaska
 
Pisanka kaszubska
 

 


Pisanka śląska


 

czwartek, 17 marca 2016


Wiosno! wiosno! cóżeś ty za pani?

W ogrodzie bielą się przebiśniegi,  kwitną żółte, fioletowe i białe krokusy. Pączki forsycji są nabrzmiałe, gotowe do zakwitnięcia. Przyszła wiosna! Może z powodu ocieplenia się klimatu zjawiła się tak wcześnie. Kto powiedział, że klimat w Polsce jest niedobry? Ponoć śródziemnomorski jest  najprzyjemniejszy. Dla mnie najlepszy jest klimat umiarkowany, szczególnie ten, jaki mamy w  naszym kraju.  Na zachodzie Europy odczuwa się wpływ Oceanu Atlantyckiego. Stamtąd wieją uciążliwe wiatry i napływa wilgotne powietrze, przynoszące deszcze.  W Polsce natomiast  pojawia się często wyż rosyjski. Wtedy cieszymy się upalną, słoneczną pogodą. W PRLu był w telewizji dziennikarz prognozujący pogodę. Pewnego wieczoru komentując mapę niżów i wyżów powiedział: "Czegóż dobrego możemy spodziewać się ze wschodu?" Natychmiast zwolniony został z pracy. Ze wschodu przychodzi jednak "coś dobrego". To wyż rosyjski. Czekam nań z niecierpliwością. 

sobota, 5 marca 2016


 Opowieści mego Ojca

Mój Ojciec, Benedykt Fuliński, zoolog, był profesorem Politechniki Lwowskiej na Wydziale Rolniczo - Leśnym.  Wykładał też na Weterynarii oraz w Akademii Rolniczej w Dublanach. Przyroda była jego wielką miłością. Gdy miał trochę wolnego czasu, (a miał go niewiele), pracował w naszym przydomowym ogrodzie. Sadził w nim i pielęgnował piękne rośliny, zwłaszcza kwiaty. Tak oszałamiającego swą barwnością i różnorodnością poletka  georginii nigdy już w późniejszym życiu nie widziałam. Ojciec mój był człowiekiem o wielu zainteresowaniach. Całe życie doskonalił na przykład znajomość języków. W zimie, gdy ogród był uśpiony pod kołdrą śniegu, wolny czas spędzał na czytaniu książek w obcych językach. Drugą wielką pasją mego Ojca była historia. Znał znakomicie historię świata, ale szczególnie interesował się historią Polski. Tato zawsze przychodził z Politechniki na obiad do domu. Wtedy cała nasza rodzina, a więc rodzice, moich czterech dużo starszych ode mnie braci i ja, mała dziewczynka, zasiadaliśmy w jadalni do stołu. Najpierw zazwyczaj Tato  pytał chłopców o naukę w szkole, a mnie zadawał pytanie, czy żaden z młodszych braci (bo tylko oni w tym wypadku wchodzili w rachubę)  nie "skrzywdził" swej małej siostry. Czasem rozpoczynała się dyskusja polityczna z Jędrkiem, moim najstarszym bratem. Często Ojciec  snuł ciekawe opowieści historyczne. Miał dar gawędziarski, tak, że nawet ja, mała dziewczynka, wszystko rozumiałam i byłam w stanie zapamiętać. Oprócz faktów, przekazywał nam różne ciekawostki historyczne. W 2015 roku literacką nagrodę "Nike" przyznano Oldze Tokarczuk za książkę "Księgi Jakubowe". Jest to obszerna powieść historyczna o ruchu frankistowskim. Otóż historię frankistów poznałam już w dzieciństwie w czasie jednej z ojcowych opowieści. Tato miał wyraźnie historiozoficzne podejście do losów świata. Zauważył to profesor Hugo Steinhaus, gdy obaj panowie w czasie okupacji niemieckiej prowadzili długie rozmowy na temat historii. Wzmiankę o tym umieścił Hugo Steinhaus w swojej autobiograficznej książce pod tytułem "Wspomnienia i zapiski". Po wkroczeniu Niemców do Lwowa, ten wybitny matematyk, uciekłszy ze swego mieszkania, zamieszkał na pewien czas w naszym domu. Najbardziej lubiłam, gdy Tato opowiadał nam "co by  było, gdyby...". Ku memu zadowoleniu ta alternatywna historia była zawsze pomyślna dla naszego kraju.  Ostatnie spotkanie mego Ojca z historią miało miejsce w pamiętny dla mnie zimowy dzień  1942 roku. Tego wieczoru Tato poprosił mnie o czytanie powieści Wacława Gąsiorowskiego "Emilia Plater". Źle się czuł i  leżał już w łóżku. Siedziałam obok na krześle i czytałam. Ostatnie słowa, jakie usłyszałam wtedy od mego Ojca, to zdanie: "Smutna ta historia Polski". Po zamknięciu książki, pożegnaliśmy się. Następnego ranka Tato zachorował, a po czterech dniach 2 marca 1942 roku umarł. 

środa, 24 lutego 2016


Lech Wałęsa rozsławił imię Polski w świecie
  
Zdarzyło się, że jedne wakacje w latach osiemdziesiątych spędzaliśmy w Grecji. Pewnego dnia wybraliśmy się na  niewielką wyspę. Spacerując po wybrzeżu obserwowaliśmy pracę miejscowych  rybaków. Wzbudziliśmy ich zainteresowanie i spytali się jakiej jesteśmy narodowości. Na słowo Polska chórem zareagowali okrzykami: Lech Wałęsa!  Lech Wałęsa! Ci prości ludzie zapewne do tego czasu nie słyszeli o Polsce. Pewnie nie umieliby wskazać jej na mapie. Teraz kojarzyli ją z nazwiskiem Wałęsy. Jest ono znane na całym świecie  i stało się symbolem pokojowej walki o niepodległość Polski. Dzięki niemu w oczach świata Polacy dokonali rzeczy  prawie niemożliwej. Obalili w swoim kraju komunizm. A teraz z ogromną szkodą dla naszej ojczyzny niszczy się ten dobry wizerunek. Czyni się to sugerując  współpracę Wałęsy w latach siedemdziesiątych ze Służbą Bezpieczeństwa. Piszą i mówią o tym ludzie, którzy albo wtedy jeszcze nie żyli, albo byli dziećmi, albo robili kariery w systemie komunistycznym. Nawet jeżeli istniał taki incydent w życiu Wałęsy, nie ma to znaczenia wobec tego czego dokonał w latach osiemdziesiątych. Dobrze pamiętam lata siedemdziesiąte w P R L u. Były to czasy pełne represji i bardzo trudne do życia. Młody, niewykształcony robotnik szukał sposobu na utrzymanie siebie i rodziny. Znając charakter Wałęsy, nasuwa się myśl, że może chciał przechytrzyć Bezpiekę.  Już wtedy bowiem budził się w nim duch buntu wobec rzeczywistości. Jeżeli nawet był tajnym współpracownikiem S B, układa się to w romantyczną i jakże polską  opowieść o rozwoju i przemianie zagubionego młodego człowieka w wielkiego przywódcę. Kontrowersyjne incydenty zdarzały się wielu naszym bohaterom narodowym. Józef Piłsudski przez lata współpracował z wywiadem Austro-Węgier, a nikt nie kwestionuje jego zasług dla Polski. Romuald Traugutt był oficerem rosyjskim i przez lata służył wiernie carowi. W 1849 roku u boku generała Paskiewicza tłumił Powstanie Węgierskie, w którym uczestniczyły Legiony Polskie. Z polskiego punktu widzenia było to hańbiące. Dziś Traugutt jest naszym bohaterem narodowym.Przyszedł rok 1980.  Wałęsa stanął na czele strajku w stoczni gdańskiej i stał się przywódcą 10- milionowego ruchu  "Solidarność". Do dziś ze wzruszeniem wspominam te wielkie dni budzącej się wolności. Internowany i trzymany w Arłamowie Lech Wałęsa nie dał się złamać. Zachował się bohatersko. Nikczemni i zawistni ludzie próbują zniszczyć legendę  tego dzielnego patrioty. Nie uda im się to. Lech Wałęsa zapisał się złotymi zgłoskami w historii Polski i pozostanie w niej na zawsze. A ci, którzy go obrażają,  a wraz z nim miliony Polaków, jeżeli w ogóle  znajdą się  na kartach historii to  z piętnem hańby.  


niedziela, 21 lutego 2016


Ręce precz od Puszczy
  
Puszcza Białowieska zaatakowana została przez kornika.Nie pierwszy to raz i nie ostatni. Zdarzało się to przez setki i tysiące lat. Puszcza zawsze dawała sobie sama radę z tym problemem. Warto przypomnieć, że w korytarzach larwalnych kornika w  martwych świerkach rozwija się około 100 gatunków chrząszczy ginących i rzadkich. Wiele z nich podlega ochronie prawnej. Korniki są pokarmem dla pewnych gatunków ptaków, szczególnie dla objętego ścisłą ochroną gatunkową dzięcioła trójpalczastego. Ludzie nie powinni wtrącać się w życie Puszczy. Niech ciszy leśnej nie zakłóca ogłuszający warkot pił do cięcia drewna. Niech daje się słyszeć tylko śpiew ptaków, brzęczenie owadów, czasem szczekanie koziołka lub beczenie żubra. Dajmy święty spokój temu naszemu skarbowi narodowemu jakim jest Puszcza Białowieska.