środa, 30 maja 2012

Wielki syn sławnej matki

27 maja słynny Most Golden Gate skończył 75 lat. Łączy on San Francisco z hrabstwem Marin, a zawieszony jest nad cieśniną Golden Gate. W związku z tą rocznicą warto przypomnieć postać naszego wielkiego rodaka, Rudolfa Modrzejewskiego, którego uczniem był twórca mostu - Joseph Strauss. Modrzejewski o rok wcześniej, w 1936r., oddał do użytku San Francisco-Oakland Bay Bridge, łączący San Francisko z Oakland poprzez zatokę San Francisco. W Ameryce znany jako Ralph Modjeski (amerykańskie nazwisko sceniczne matki) był pionierem w budownictwie mostów wiszących. Zbudował 40 mostów na największych rzekach kontynentu amerykańskiego. Syn światowej sławy polskiej aktorki Heleny Modrzejewskiej, urodził się w 1861 roku w Bochni. Do piętnastego roku życia kształcił się w Krakowie. Obdarzony dużym talentem muzycznym uczył się gry na fortepianie. Lekcji udzielał mu kompozytor i jeden z najwybitniejszych wykonawców Chopina, Kazimierz Hoffman. Modrzejewski osiągnął w grze na fortepianie wirtuozerię. Mając 15 lat wraz z matką wyemigrował do Ameryki. Studia wyższe podjął w Paryżu, w Państwowej Szkole Dróg i Mostów. Ukończywszy je z wyróżnieniem, powrócił do Ameryki. W 1911 roku otrzymał doktorat inżynierii w Illinois State University. Za zasługi dla Ameryki odznaczony został Medalem Franklina (1922) i najwyższym amerykańskim odznaczeniem w dziedzinie inżynierii, złotym medalem Johna Fritza (!929). Rudolf Modrzejewski utrzymywał żywy kontakt z krajem. Ożenił się z Polką, a liczną korespondencję z polskimi przyjaciółmi podpisywał "Rudolf Modrzejewski". Często przyjeżdżał też do Polski. Jako lwowianka muszę wspomnieć, że w 1930 roku Rada Wydziału Inżynierii Lądowej i Wodnej Politechniki Lwowskiej przyznała Modrzejewskiemu stopień doktora "honoris causa". Rudolf Modrzejewski umarł w 1940 roku w Los Angeles.

poniedziałek, 28 maja 2012

Gość w dom, Bóg w dom

Polacy szczycą się swoją gościnnością. Mają o niej świadczyć liczne przysłowia. Zacytuję z nich kilka: "Nigdzie gościnność taka, jak u Polaka", "Dobrze ten gości traktuje, co wesołość pokazuje", "Gość przybyły na chwilę widzi wkoło na milę". Mam serwetki wykonane przez moją babcię Wandę z Daukszów Hauserową. Są na nich wyszyte śliczne przysłowia staropolskie. Przytoczę je. "Witaj gościu pod tą strzechą, niech Cię darzy Bóg uciechą", "Kogo za ten stół się sadzi, temu w domu wszyscy radzi", "Dla gospodarstwa radość to wielka, gdy się wypróżni misa i butelka". Jeżeli Polskę traktujemy jako nasz wspólny dom, to oczekujemy w związku z "Euro 2012" przybycia doń wielu gości. Powinniśmy przyjąć ich serdecznie i z uprzejmością, jaka cechuje ludzi dobrze wychowanych. Wszelkie transparenty, napisy, karykatury i okrzyki oddające niechęć do innych nacji byłyby dla nas kompromitujące. Demonstracje, pochody, zgromadzenia, na których przejawia się nienawiść do innych narodów, nie powinny mieć miejsca. Szanujmy swoją ojczyznę i nie niszczmy obrazu o "polskiej przysłowiowej gościnności". Na końcu zacytuję jeszcze jedno przysłowie. "Jak ugościsz, tak ci będą radzi".   

poniedziałek, 21 maja 2012

 Kurki kochające wolność

Przed Świętami Wielkiej Nocy podrożały jajka. A wtedy zapotrzebowanie na nie jest największe. Przyczyną wyższej ceny jaj były koszty związane z koniecznością przystosowania naszych przemysłowych kurników do standardów Unii Europejskiej. Normy te są w pełni uzasadnione. Nie można traktować kur jak maszyn do produkcji jaj. Według nowych przepisów, jako ptaki grzebiące, będą mieć grzędę i więcej miejsca, aby mogły rozpościerać i trzepotać skrzydłami. Są w Polsce kury, które nigdy nie znajdą się w niewoli i nie zasilą przemysłowych kurników. Są to zielononóżki kuropatwiane. Należą do polskiej odmiany galicyjskiej wyhodowanej na przełomie XIX i XX wieku. Nie mogą przebywać w dużych stadach, zwłaszcza w zagęszczeniu, gdyż wtedy zadziobują się wzajemnie na śmierć. Zielononóżki to kurki wędrowniczki. Potrzebują dużego wybiegu. Często opuszczają podwórko i oddalają się nawet na odległość kilometra. Po takiej "wycieczce" wracają na noc do swego kurnika.     
Zielononóżki kojarzą mi się z moim dzieciństwem. W latach trzydziestych ubiegłego wieku część wakacji spędzała nasza rodzina na wsi wołyńskiej. Była to osada wojskowa, położona niedaleko Wiśniowca (znanego nam z Trylogii Sienkiewicza). Opisałam ją w "Jeszcze o Kniażynie" (30 marca 2010r.). Spędzałam tam czas pasąc krowy z wiejskimi dziećmi i bawiąc się z nimi na łąkach i miedzach odgradzających pola zbóż. Utkwiło mi w pamięci pewne zdarzenie. Miedzą kroczyła dostojnie kwoka, a za nią biegło kilkanaście beżowo-brązowych maleńkich kurczątek. Od czasu do czasu zatrzymywała się, grzebała w ziemi i coś tam dziobała. Wtedy pisklęta zbiegały się i naśladowały swoją opiekunkę. Zwróciło moją uwagę, że kura chwilami przekrzywiała głowę i najwidoczniej spoglądała w niebo. Okazało się, że jej przezorność była uzasadniona, gdyż nagle nad polami zaczął krążyć jastrząb. Kwoka głośnym gdakaniem zaczęła zwoływać kurczątka. Rozpostarła skrzydła i wkrótce wszystkie maleństwa znikły pod nimi. Potem nastroszyła pióra tak, że wydawała się znacznie większa niż w rzeczywistości. Jastrząb jeszcze jakiś czas krążył nad nią. W końcu zawiedziony odleciał.
 Szczęśliwe kurki - zielononóżki

sobota, 12 maja 2012

Piegża

Od kilkunastu dni obserwuję w ogrodzie małego ptaszka. Siada on na gałązce drzewa w niewielkiej odległości od miejsca, w którym jestem i umila mi czas swoim śpiewem. Po pewnym czasie nurkuje w gęste gałązki pobliskiego dużego krzewu bukszpanu. Widocznie tam założył sobie gniazdo. Przechodzący tamtędy kot patrzy z zainteresowaniem w tym kierunku. Wiadomo, drapieżnik! Miałby zapewne ochotę zabawić się w małe polowanko. Na szczęście bukszpan jest bardzo gęsty, a gniazdko dobrze ukryte. Ptaszek ten jest mniejszy od wróbla, brązowo-szary z jasnopopielatym podgardlem i brzuszkiem. Jest to piegża zwyczajna, ptak wędrowny z rodziny pokrzewkowatych. Zimuje w środkowej Afryce, na Półwyspie Arabskim i na subkontynencie indyjskim. W Polsce jest nieliczny i podlega ścisłej ochronie gatunkowej. Piegża jest ptakiem mało płochliwym, dzięki czemu łatwo ją  obserwować

http://www.youtube.com/watch?v=HAGHBUA5Stk 
Wygląd i śpiew piegży

czwartek, 3 maja 2012

Witaj, majowa jutrzenko

Witaj, majowa jutrzenko
świeć naszej polskiej krainie
uczcimy ciebie piosenką,
która w całej Polsce słynie

Pieśń ta towarzyszy Polakom w dniu trzeciego maja od 180-ciu lat. Słowa do niej napisał w 40-tą rocznicę uchwalenia Konstytucji Trzeciego Maja uczestnik powstania listopadowego Rajnold Suchodolski. Melodię przypisuje się Fryderykowi Chopinowi. W 1919 roku wprowadzono niewielkie zmiany w tekście. Dokonał ich poznański poeta Adam Kompf i ta wersja na ogół dziś obowiązuje.
 Ryszard Wagner melodię Mazurka 3 maja wprowadził do swojej uwertury "Polonia". Skomponował ją pod wrażeniem upadku powstania listopadowego.
Witaj, majowa jutrzenko.Słowa Rajnolda Suchodolskiego
Ryszard Wagner: uwertura "Polonia"