poniedziałek, 31 stycznia 2011

 Egipt w ogniu

 Właśnie usłyszałam w radiu, że opozycja egipska wzywa do milionowej demonstracji w Kairze. Egipt, w którym znajdują się bezcenne zabytki starożytnej kultury, jest w stanie wrzenia. Zderzenie średniowiecznych obyczajów i dwudziestowiecznych możliwości komunikacji miedzy ludźmi doprowadziły w końcu zrozpaczonych brakiem perspektyw młodych ludzi do rewolty. W tym  ponad 80-cio milionowym kraju 30% mężczyzn i 40% kobiet jest analfabetami. Egipt jest odwiedzany przez licznych turystów, W dobie telewizji i internetu dociera do rzesz bezrobotnych młodych ludzi to, że można domagać się zmian. Rządzący krajem reżim wojskowy nie jest skłonny do koniecznych reform. Nie wiemy jak potoczy się dalej ta "krzemowa rewolucja", jak nazwano ten bunt z powodu wykorzystania Facebooka i Twittera do zwoływania się na demonstracje.
Miałam okazję zwiedzać zabytki starożytnego Egiptu, jeszcze za czasów Nasera. Monumentalność budowli i tajemnicze piękno rzeźb i malowideł ściennych w grobowcach faraonów robi olbrzymie wrażenie. Jest to bezcenna spuścizna starożytności. Polscy archeolodzy z profesorem Michałowskim na czele wnieśli znaczący wkład w odkrywanie i zabezpieczanie tych wspaniałych zabytków. Obawiam się, że obecne wydarzenia zwłaszcza w Kairze, mogą zagrażać tym cudownym zbiorom w Muzeum Kairskim. Miejmy nadzieję, że tak nie będzie.   

niedziela, 23 stycznia 2011

 Raz wróbelek Elemelek...

Raz wróbelek Elemelek znalazł w polu kartofelek. Nie za duży, nie za mały, do jedzenia doskonały. Tak zaczynającą się bajeczkę Krystyny Łochockiej czytałam przed laty moim dzieciom. Przypomniała mi się ona w związku z obserwacjami, jakie poczyniłam w ostatnich latach. Podczas prac w moim ogródku mam okazję przyglądać się różnym zwierzętom, które od czasu do czasu pojawiają się w niewielkiej odległości ode mnie. Zjawia się sporo kotów, dla których płoty nie stanowią żadnej przeszkody. Z jedną kicią ucinam sobie pogawędkę. Ona siada naprzeciw mnie i mówi "miau", a ja odpowiadam jej "miau". I tak prowadzimy tę rozmowę, aż kici się znudzi i odejdzie majestatycznym krokiem. Czasem mamy odwiedziny jeża. Chodzi sobie po ścieżkach nie zwracając na mnie uwagi. Jak przyjdzie mu ochota na drzemkę, zwija się w kulkę i zasypia. Nic się nie boi i to ja muszę mu ustępować drogi. Przemiłymi towarzyszami moich czynności ogródkowych są ptaki. Nie tylko umilają czas swoim świergotem i śpiewem, ale wykazują zainteresowanie tym, co robię. Wśród nich kos jest wyjątkowo sympatycznym gościem. Gdy ja zanurzam motyczkę w glebie, to on kilka metrów ode mnie, jakby mnie przedrzeźniając, uderza swoim żółtym dziobem w ziemię. Wiele ptaków towarzyszy mi w czasie moich prac ogródkowych: sikorki, rudziki,  synogarlice i mnóstwo srok. Te ostatnie piękności bardzo się rozmnożyły ze szkodą dla małych ptaszków, którym te drapieżniki wydziobują pisklęta z gniazd. Od jakiegoś czasu  obserwuję wśród tego ptasiego światka brak wróbli. Kilkanaście lat temu przylatywały do nas całymi stadami. Widziało się ich mnóstwo na ulicach, jak zabawnie czubiły się ze sobą, albo zażywały kąpieli w kałużach. Dziś spotkanie tych przemiłych ptaszków należy do rzadkości. Jeszcze za czasów Augusta Mocnego wróbli w Polsce nie było. Przywędrowały do nas prawdopodobnie z Półwyspu Arabskiego i Azji Mniejszej. Widocznie spodobało się im w naszym kraju, bo stały się bardzo pospolitym gatunkiem. W XX wieku społeczność wróbla przeżyła koszmar za sprawą przewodniczącego Mao. Obarczył on winą za złe zbiory te małe ptaszki, które jak wiadomo są ziarnojadami i pewne szkody na polach wyrządzają. Wróbel nie może długo latać i co jakiś czas musi odpocząć. Mao wpadł na "genialny" pomysł i zarządził masowe, w tym samym czasie trwające, płoszenie tych ptaków. Umęczone wróble spadały martwe na ziemię i duże połacie Chin zostały ich pozbawione. Skutek tego "wspaniałego" pomysłu był oczywiście odwrotny od zamierzonego. W następstwie braku naturalnych wrogów owady niszczące zbiory bardzo się rozmnożyły sprowadzając klęskę głodu na kraj.
Nie tylko na terenie Polski obserwuje się spadek populacji wróbli, lecz w całej Europie. W Wielkiej Brytanii i Holandii gatunek ten został uznany za zagrożony. W Polsce objęty został ochroną.
Brakuje mi towarzystwa miłego wróbelka Elemelka.   

niedziela, 9 stycznia 2011

Lubię kabaret

Rzadko oglądam telewizję. Chciałabym czasem zobaczyć jakiś dobry film, albo obejrzeć dowcipny kabaret. O to jednak ostatnio bardzo trudno. W czasach mego dzieciństwa, a więc przed wojną, istniały w Polsce doskonałe kabarety. W Warszawie były między innymi sławne Qui Pro Quo i Morskie Oko. Autorami dowcipnych skeczy i świetnych piosenek byli tacy autorzy, jak Julian Tuwim czy nieco później (po wyjeździe z ukochanego Lwowa) Marian Hemar. Występowali znakomici aktorzy, między innymi Hanka Ordonówna, Eugeniusz Bodo, Adolf Dymsza. Osobną kategorię stanowiły tak zwane "szmoncesy", bardzo śmieszne dowcipy, wygłaszane w specyficznie (po żydowsku) zniekształconym języku polskim.  Celował w nich znakomity aktor Kazimierz Krukowski (Lopek). Po wojnie kontynuatorem przedwojennych kabaretów warszawskich był doskonały kabaret "Dudek", prowadzony przez Edwarda Dziewońskiego. Czasem można było obejrzeć go w telewizji. Pomimo krępującej cenzury w latach 50-tych i 60-tych XX wieku działał wspaniały "Kabaret Starszych Panów". Autorem dowcipnych i eleganckich tekstów był Jeremi Przybora. Śliczne melodie do nich komponował Jerzy Wasowski. Występowali wybitni aktorzy. Oj, łza się w oku kręci!
Wesoła Lwowska Fala de facto była też radiowym kabaretem. Od 1933 roku, do wybuchu wojny w 1939 roku, gromadziła ona przy odbiornikach radiowych ogromną ilość miłośników tej audycji. Reżyserem i autorem tekstów był Wiktor Budzyński. Niezwykle dowcipne dialogi prowadzili w lwowskiej gwarze Szczepcio (Kazimierz Wajda) i Tońcio (Henryk Vogelfaenger), dwa sympatyczne lwowskie batiary. Inne bardzo śmieszne rozmowy toczyli ze sobą panowie Rosenkranz (Mieczysław Monderer) i Untenbaum (Adolf Fleischen), dwaj lwowscy Żydzi. Był też pełen humoru monolog pana Strońcia (Wilhelm Korabiowski). Prócz żartów charakterystycznych dla tego regionu Polski, zdarzały się czasem takie o wydźwięku politycznym. Pamiętam jeden z nich, po którym na krótko zawieszono nadawanie audycji. Nie pamiętam, w jaki sposób  Szczepcio i Tońcio znaleźli się nad morzem i zażywali kąpieli. W pewnym momencie Tońcio ze swoim rozbrajającym wdziękiem woła do Szczepcia.: Popatrz Szczepciu! Takie grube ryby tu pływają, a tam na dnie rośnie taki malutki słodki rydzyk.  Była to aluzja do ówczesnego marszałka Rydza Śmigłego.              
Zespół Wesołej Lwowskiej Fali znalazł się w czasie wojny na zachodzie i dalej działał, umilając polskim żołnierzom ich trudną i niebezpieczną misję




piątek, 7 stycznia 2011

 Ludzie i zwierzęta
Dzisiaj usłyszałam w radiu wiadomość, która mną wstrząsnęła. Dwóch mężczyzn zabiło psa w sposób niezmiernie okrutny. Nie jestem w stanie powtórzyć tego, co usłyszałam, tak bardzo jest to przerażające. Nie tak dawno miało miejsce inne zdarzenie. Kilkunastoletni chłopiec nakłaniał swego trzyletniego braciszka do rzucania kotkiem o ścianę, a potem tę scenę fotografował. Zastanawiam się, jaka jest przyczyna takiego zachowania. Czy to brak wyobraźni, czy też wiedzy o tym, że zwierzęta mają system nerwowy i odczuwają ból podobnie jak my?. A może należałoby na lekcjach religii czy etyki uświadamiać dzieciom, że etyczne zachowanie obowiązuje nie tylko w stosunku do ludzi, ale także wobec zwierząt.
Jestem pełna uznania dla osób, które w okresie świąt Bożego Narodzenia prowadziły akcję na rzecz humanitarnego traktowania karpi przeznaczonych na wigilijny stół. Niektórzy ludzie myślą, że skoro ryby nie wydają głosu, to nie cierpią. Powinno się im uświadomić, że tak nie jest.

środa, 5 stycznia 2011

 Bracia Słowianie
W lipcu tego roku Polska obejmuje  prezydencję w Unii Europejskiej. Słuszne jest, że jednym z ważnych zadań tej prezydencji będzie rozszerzenie partnerstwa wschodniego. Antagonizm, który przez jakiś czas istniał między Polakami i Ukraińcami czy Białorusinami,. wywołany został w dużym stopniu przez sowiecką i niemiecką okupację ziem wschodnich przedwojennej Rzeczypospolitej.                   
Z własnego życia mogę przytoczyć przykłady pozytywnych kontaktów międzyludzkich między Polakami i Ukraińcami. Mój Ojciec, profesor Politechniki Lwowskiej,  miał asystenta i najbliższego współpracownika Ukraińca. Łączyły ich zażyłe i serdeczne stosunki. Naszym sąsiadem we Lwowie był sympatyczny starszy pan – Ukrainiec. Nieraz, jako mała dziewczynka, "rozmawiałam" z jego pieskiem przez płot dzielący nasze ogrody. Często wyjeżdżaliśmy, przynajmniej na część wakacji, w Karpaty Wschodnie. Mój  Ojciec lubił rozmawiać z góralami po ukraińsku. Wypytywał ich o życie rodzinne i słuchał uważnie wszystkiego, co mieli mu do powiedzenia. A oni darzyli go zaufaniem tak dalece, że radzili się w różnych sprawach. Na takich wakacjach bawiłam się z wiejskimi dziećmi. One mówiły po swojemu, a ja po swojemu. Jednakże nie przeszkadzało nam to we wspólnej zabawie. Później, w gimnazjum, miałam koleżankę Ukrainkę, z którą byłam bardzo zaprzyjaźniona.
Kulturowo wiele łączy nas z tymi dwoma narodami słowiańskimi.. Wystarczy posłuchać pięknego poematu symfonicznego Zygmunta Noskowskiego "Step", aby wyłowić uchem wpływ dumek ukraińskich na twórcę  tego utworu. Z kolei, nasz wielki kompozytor Mieczysław Karłowicz czerpał w swej twórczości z białoruskiego folkloru muzycznego. Świadczy o tym chociażby jego wspaniała "Rapsodia litewska".
Polacy, porozumiewając się z Ukraińcami czy Białorusinami, nie muszą stosować współczesnego " lingua latina", jakim jest język angielski. Polak może mówić po polsku, Ukrainiec po ukraińsku  i jako tako zrozumieją się.
Mam powody do niechęci do naszych braci ze wschodu.. Czterech siostrzeńców mego ojca zginęło z rąk Ukraińców. Siostra mojej matki prawdopodobnie została zamordowana przez Bialorusinów. Mimo to uważam, że trzeba sobie wzajemnie przebaczyć nie ważąc win (my też mamy je na sumieniu).W końcu, jak to się mówi, są to nasi "bracia Słowianie". 

niedziela, 2 stycznia 2011

Krok naprzód 
Czy ten rok będzie lepszy od poprzedniego? Myślę, że tak. Ludzkość znowu zrobiła krok do przodu. Świadczą o tym chociażby nagrody Nobla w dziedzinie nauki.
Grafen – forma węgla o grubości jednego atomu tego pierwiastka może spowodować ogromny postęp w elektronice, częściowo zastępując używany dotychczas krzem.
Szersze udostępnienie metody in vitro parom nie mogącym doczekać się potomstwa da szczęście wielu ludziom.
Stworzenie żywej komórki sterowanej sztucznym genomem umożliwi leczenie wielu chorób chromosomowych.
Coraz szersze zastosowanie robotów medycznych do operacji przyspieszy i udoskonali leczenie.
Wiele większej i mniejszej wagi wynalazków ułatwi i uprzyjemni życie ludziom na tym padole ziemskim.
Nie wiadomo tylko, jak zachowa się ta nasza piękna, kapryśna planeta. Na to mamy niewielki wpływ. Trochę możemy ograniczyć ocieplanie się klimatu, ale zapewne niewiele. Szalejące huragany, powodzie, upały powodujące olbrzymie pożary, prawdopodobnie nie przestaną nas nękać. Ważne, aby mieszkańcy ziemi stali się mniej agresywni, kłótliwi i egoistyczni, wówczas z tymi trudnościami sobie poradzą. Miejmy nadzieję, że tak będzie.