piątek, 24 czerwca 2011

Zapomniani twórcy

W mediach przetacza się dyskusja na temat upadku czytelnictwa w Polsce. Zjawisko to dotyczy szczególnie młodzieży. W związku z tym przypomnieli mi się pisarze moich szkolnych lat. Częstymi lekturami były wówczas powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego (1812 – 1887). Historii Polski uczyłam się nie tylko z podręczników szkolnych, ale także z książek tego pisarza. Obawiam się, że większość młodych ludzi zetknęła się z twórczością Kraszewskiego tylko za pośrednictwem skądinąd dobrych filmów polskich "Starej baśni" Jerzego Hofmana i "Hrabiny Cosel" Jerzego Antczaka. A Kraszewski i dziś wart jest czytania. Był to niezwykły człowiek. Nie tylko autor niewiarygodnej ilości 232 powieści o tematyce obyczajowej, społecznej i historycznej, ale także historyk, poeta (powszechnie znany jest jego wiersz "Dziad i Baba"),  krytyk literacki, publicysta, działacz społeczny, podróżnik, malarz i grafik. Rysunki i akwarele Kraszewskiego znajdują się w wielu muzeach polskich, między innymi w Muzeum Narodowym w Krakowie. Jakiś czas przebywał w Dreźnie i tam znajduje się muzeum jego imienia.
Innym zapomnianym dzisiaj autorem, a chętnie czytanym przeze mnie i moje koleżanki w szkolnych latach, jest Teodor Tomasz Jeż (Zygmunt Fortunat Miłkowski, 1824-1915). Pisarz ten miał bardzo burzliwe życie związane z działalnością patriotyczną. Na jego twórczość duży wpływ wywarł udział w rewolucji na Węgrzech w latach 1848-49. Uczestniczył w niej jako żołnierz legionu polskiego. Jakiś czas przebywał na Bałkanach. Powieści o tematyce węgierskiej i bałkańskiej bardzo mnie interesowały. Teodor Tomasz Jeż pisał też powieści o polskiej historii ("Za króla Olbrachta"). Są też jego książki o tematyce obyczajowej.
Również dziś mało kto pewnie sięgnie do twórczości Józefa Weyssenhoffa (1860-1932). A przecież tak pięknie opisał on wspaniałość i urok puszczy w swojej powieści "Soból i panna".
Warto też przypomnieć niektórych zapomnianych poetów. I teraz popularna jest piosenka Ignacego Marcelego Komorowskiego "Kalina" do słów Teofila Lenartowicza (1822-1893). Cytuję jej początek:
Rosła kalina z liściem szerokiem,
Nad modrym w gaju rosła potokiem,
Drobny deszcz piła, rosę zbierała,
W majowym słońcu liście kąpała.
Czy to nie piękne?
Zapewne na tej piosence kończy się znajomość twórczości tego utalentowanego poety przez większość Polaków.
Innym zapomnianym poetą jest Władysław Syrokomla (Ludwik Kondratowicz 1823-1862). Prócz własnych wierszy dokonał on wiele udanych przekładów poetów rosyjskich i niemieckich. Znany jest jego przekład utworu Johana Wolfganga Goethego pod tytułem " Król olch" (król elfów). Franciszek Schubert skomponował muzykę do słów Goethego. Ta dramatyczna pieśń wykonywana jest na wszystkich estradach świata.
Gonimy za nowościami. To naturalne. Warto jednak czasem sięgnąć do dzieł zapomnianych twórców.
       Franciszek Schubert: Król olch + Serenada. Dyryguje Claudio Abbado. Śpiewa Thomas Quasthoff

Johan Wolfgang Goethe
Król olszyn

Kto jedzie tak późno wśród nocnej zamieci?
To ojciec z dziecięciem jak gdyby wiatr leci.
Chłopczynę na ręku piastując najczulej,
ogrzewa oddechem, do piersi go tuli.

"Mój synu, dlaczego twarz kryjesz w swe dłonie?"
"Czy widzisz, mój ojcze? król olszyn w tej stronie,
Król olszyn w koronie, z ogonem jak żmija!"
"To tylko, mój synu, mgła nocna się zwija".

"Chodź do mnie, chłopczyno, zapraszam najmilej,
Pięknymi zabawki będziem się bawili,
Chodź na brzeg, tu kwiatki kraśnieją i płoną,
A moja ci mama da suknię złoconą".

"Mój ojcze, mój ojcze! czy widzisz te dziwa?
Król olszyn do siebie zaprasza i wzywa!"
"Nie bój się, mój synu! skąd  tobie te dreszcze?
To tylko wiatr cichy po liściach szeleszcze".

"Chodź do mnie, chłopczyno, poigrasz z rozkoszą,
Mam córki, co ciebie czekają i proszą,
Czekają na ciebie z biesiady nocnymi,
Zaśpiewasz, potańczysz, zabawisz się z nimi".

"Mój ojcze, mój ojcze! ach, patrzaj ...gdzie ciemno...
Król olszyn ma córki, chcą bawić się ze mną".
"Nie bój się, mój synu, ja widzę to z dala.
To wierzba swe stare gałęzie rozwala".

"Chodź do mnie, mój chłopcze dopóki masz porę.
Gdy chętnie nie przyjdę, toć gwałtem zabiorę".
"Mój ojcze, mój ojcze! Ratujcie dziecinę!
Król olszyn mnie dusi...mnie słabo...ja ginę!..."

Ojcowi  bolesno...on  pędzi jak strzała.
Na rękach mu jęczy dziecina omdlała
Dolata na dworzec...lecz  próżna otucha!
Już w rękach ojcowskich dziecina bez ducha.

Przekład Władysława Syrokomli






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz