czwartek, 2 czerwca 2011

A może by tak o innym prezydencie?

W ostatnich latach przed wojną ulubioną moją rozrywką były wyprawy z Mamą do któregoś z wielu lwowskich kin na interesujące filmy. Były one zawsze poprzedzone Polską Kroniką Filmową przedstawiającą bieżące wydarzenia polityczne w kraju i na świecie oraz inne ciekawe informacje. Od czasu do czasu pojawiał się na ekranie postawny, elegancki, przystojny siwy pan. Ta dostojna postać - to prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, Ignacy Mościcki. Profesor politechniki, wybitny uczony i wynalazca nie ubiegał się o to stanowisko. W 1926 roku na prezydenta Polski wybrany został przez Zgromadzenie Narodowe Józef Piłsudski. Odmówił on jednak przyjęcia tego stanowiska zgłaszając kandydaturę zaskoczonego Ignacego Mościckiego. Zapewne marszałek kierował się tym, że profesor był bezpartyjny, obyty w świecie, władał kilkoma obcymi językami i miał doskonałą prezencję.
Życie i droga naukowa, uwieńczona tak wspaniałymi osiągnięciami tego wybitnego człowieka, nie były łatwe.
Mościcki studiując na Wydziale Chemii Technicznej w Rydze zaangażował się w walkę niepodległościową, wrócił do Warszawy i nawet wziął udział w przygotowaniach do zamachu na rosyjskich oficerów. Do zamachu nie doszło, lecz uczestnicy spisku byli aresztowani, a on   postanowił uciec z kraju. Wkrótce z młodą żoną znaleźli się w Londynie. Tam nadal dokształcał się z zakresu fizykochemii, między innymi w laboratorium Technical College w Finsburry Równocześnie pracował jako robotnik, potem fryzjer, aby w końcu założyć własny zakład fryzjerski. I wtedy doszła do głosu właściwa  mu żyłka wynalazcy. Sprowadził kaukaskie grzybki kefirowe i zaczął produkować kefir. U konserwatywnych i nieskorych do przyjmowania nowości Anglików towar ten nie znalazł odpowiedniego zbytu, więc Mościcki zmuszony był zamknąć przedsiębiorstwo. Potem pracował jako zecer. W końcu, borykający się z niezwykle trudnym życiem, które zmuszony był prowadzić, aby utrzymać rodzinę, otrzymał nagle korzystną propozycję objęcia asystentury u profesora Józefa Wierusza–Kowalskiego na uniwersytecie we Fryburgu w Szwajcarii. Udał się tam z całą rodziną i odtąd zaczęło się dla Mościckiego pasmo sukcesów naukowych. Po powrocie do kraju objął Katedrę Chemii Fizycznej i Elektrochemii na Politechnice Lwowskiej. W 1925 roku wybrany został rektorem tej uczelni, lecz wkrótce przeniósł się na Politechnikę Warszawskią.
Ignacy Mościcki wniósł olbrzymi wkład w organizację przemysłu chemicznego w Polsce. Trudno wymienić wszystkie jego osiągnięcia w tej dziedzinie, tak ich wiele. W latach 1927 – 30 z jego inicjatywy powstał państwowy kombinat chemiczny w jednej z miejscowości pod Tarnowem, produkujący kwas azotowy z amoniaku, niezbędną substancję do wytwarzania nawozów sztucznych. Na cześć uczonego miejscowość ta nazwana została Mościcami.
Po klęsce wrześniowej rząd polski polecił mu udać się do Rumunii. Tam został internowany. Zrezygnował ze stanowiska podpisując nominację dla Wieniawy-Długoszowskiego. Mościcki nigdy nie stracił obywatelstwa szwajcarskiego i po interwencji prezydenta Stanów Zjednoczonych F.D. Roosevelta wyjechał do Szwajcarii. Osiedlił się z żoną we Fryburgu, którego był honorowym obywatelem. Pracował nadal naukowo. Zmarł w 1946 roku i pochowany został w skromnym grobie w niewielkiej górskiej miejscowości Versoix pod Lozanną. W 1993 roku zwłoki prezydenta Mościckiego sprowadzone zostały do kraju. Pochowany został w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela w Warszawie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz