sobota, 5 marca 2016


 Opowieści mego Ojca

Mój Ojciec, Benedykt Fuliński, zoolog, był profesorem Politechniki Lwowskiej na Wydziale Rolniczo - Leśnym.  Wykładał też na Weterynarii oraz w Akademii Rolniczej w Dublanach. Przyroda była jego wielką miłością. Gdy miał trochę wolnego czasu, (a miał go niewiele), pracował w naszym przydomowym ogrodzie. Sadził w nim i pielęgnował piękne rośliny, zwłaszcza kwiaty. Tak oszałamiającego swą barwnością i różnorodnością poletka  georginii nigdy już w późniejszym życiu nie widziałam. Ojciec mój był człowiekiem o wielu zainteresowaniach. Całe życie doskonalił na przykład znajomość języków. W zimie, gdy ogród był uśpiony pod kołdrą śniegu, wolny czas spędzał na czytaniu książek w obcych językach. Drugą wielką pasją mego Ojca była historia. Znał znakomicie historię świata, ale szczególnie interesował się historią Polski. Tato zawsze przychodził z Politechniki na obiad do domu. Wtedy cała nasza rodzina, a więc rodzice, moich czterech dużo starszych ode mnie braci i ja, mała dziewczynka, zasiadaliśmy w jadalni do stołu. Najpierw zazwyczaj Tato  pytał chłopców o naukę w szkole, a mnie zadawał pytanie, czy żaden z młodszych braci (bo tylko oni w tym wypadku wchodzili w rachubę)  nie "skrzywdził" swej małej siostry. Czasem rozpoczynała się dyskusja polityczna z Jędrkiem, moim najstarszym bratem. Często Ojciec  snuł ciekawe opowieści historyczne. Miał dar gawędziarski, tak, że nawet ja, mała dziewczynka, wszystko rozumiałam i byłam w stanie zapamiętać. Oprócz faktów, przekazywał nam różne ciekawostki historyczne. W 2015 roku literacką nagrodę "Nike" przyznano Oldze Tokarczuk za książkę "Księgi Jakubowe". Jest to obszerna powieść historyczna o ruchu frankistowskim. Otóż historię frankistów poznałam już w dzieciństwie w czasie jednej z ojcowych opowieści. Tato miał wyraźnie historiozoficzne podejście do losów świata. Zauważył to profesor Hugo Steinhaus, gdy obaj panowie w czasie okupacji niemieckiej prowadzili długie rozmowy na temat historii. Wzmiankę o tym umieścił Hugo Steinhaus w swojej autobiograficznej książce pod tytułem "Wspomnienia i zapiski". Po wkroczeniu Niemców do Lwowa, ten wybitny matematyk, uciekłszy ze swego mieszkania, zamieszkał na pewien czas w naszym domu. Najbardziej lubiłam, gdy Tato opowiadał nam "co by  było, gdyby...". Ku memu zadowoleniu ta alternatywna historia była zawsze pomyślna dla naszego kraju.  Ostatnie spotkanie mego Ojca z historią miało miejsce w pamiętny dla mnie zimowy dzień  1942 roku. Tego wieczoru Tato poprosił mnie o czytanie powieści Wacława Gąsiorowskiego "Emilia Plater". Źle się czuł i  leżał już w łóżku. Siedziałam obok na krześle i czytałam. Ostatnie słowa, jakie usłyszałam wtedy od mego Ojca, to zdanie: "Smutna ta historia Polski". Po zamknięciu książki, pożegnaliśmy się. Następnego ranka Tato zachorował, a po czterech dniach 2 marca 1942 roku umarł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz