niedziela, 24 października 2010

 Czarodziejska skrzynia

Jednym z najwcześniejszych moich wspomnień są opowiadania Mamy o jej dzieciństwie. Dokładnie opisywała, jak wyglądało mieszkanie dziadków Hauserów na ulicy Batorego we Lwowie i życie w tym domu. Będąc w wieku przedszkolnym, pozostawała rano bez towarzystwa rodzeństwa w tym obszernym mieszkaniu (podobnie jak później ja sama). Ciocia Mania była wtedy już 18-letnią młodą mężatką i nie mieszkała z rodzicami, a ciocia Ola, starsza od Mamy o cztery lata (tak jak Wojtek ode mnie), chodziła do szkoły. Dziadzio przebywał w sądzie, a babcia Hauserowa zazwyczaj przygotowywała się do spotkania towarzyskiego ćwicząc na fortepianie. Zawsze bowiem proszona była o zagranie jakiegoś utworu, albo nawet o wzięcie udziału w amatorskim zespołowym koncercie. Wtedy to mała Stefanka biegła do kucharki Katarzyny. Lubiła słuchać jej opowiadań w pięknej gwarze góralskiej spod Żywca. Siadała wtedy na dużej, malowanej w kolorowe kwiaty skrzyni będącej własnością Katarzyny. Dziewczynka uważała tę skrzynię za piękną i czarodziejską, bo kryła skarby jej właścicielki. Czasem udawało się Stefance uprosić kucharkę o jej otwarcie. Były tam poukładane kolorowe, obficie marszczone spódnice ozdobione koronkami, białe płócienne bluzki, a także różne kwieciste chusty z jedwabnymi frędzlami. Katarzyna rozkładała je przed dziewczynką, a ta oglądała z przejęciem każdy kwiatek na materiale. W jednym rogu malowanej skrzyni znajdowała się jakby miniaturka dużej: mała skrzyneczka nie tylko malowana, ale i rzeźbiona. W niej znajdowały się skarby Katarzyny. Oglądanie ich stanowiło wielką przyjemność dla Stefanki. A było tam kilka różańców, dwa pierścionki z kolorowymi szkiełkami kupione na jarmarku, sznur czerwonych korali i wiele świętych obrazków, które szczególnie podobały się dziewczynce. Jeden zwłaszcza zapadł jej w pamięć. Przedstawiał dwoje małych dzieci idących przez mostek nad spienioną górską rzeką. Śliczny anioł lecąc na skrzydłach tuż za nimi, opiekuńczo obejmował je rękoma i bezpiecznie przeprowadzał na drugi brzeg. Czasem zdarzało się, że Ola wróciła wcześniej ze szkoły i weszła do kuchni. Wtedy Katarzyna szybko przykrywała swoje skarby ścierką. Tłumaczyła potem Stefance, że panna Ola mogłaby śmiać się ze starej kucharki. Czarodziejska skrzynia, w której było tyle ciekawych rzeczy, była więc wspólną tajemnicą Stefanki i Katarzyny.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz