niedziela, 15 lipca 2012

Pusty fotel

W pokoju stoi pusty fotel. Siedział w nim często dobry i mądry człowiek. Dysponował wielką wiedzą fachową i ogólną. Już nie można uzyskać od Niego różnych ciekawych wiadomości z zakresu historii, geografii, biologii, językoznawstwa i innych dziedzin. Nie zaśpiewa nam już żartobliwych piosenek w różnych językach. Często odczuwam potrzebę podzielenia się z Nim swoimi myślami, zaproszenia Go do wspólnego słuchania utworów muzyki klasycznej, którą tak lubił. Ale fotel jest pusty.
Mój mąż, Franciszek Nadachowski, bo o nim tu mowa, żył długo, cieszył się zawsze dobrym zdrowiem i wykorzystał w pełni talenty, jakimi obdarzyła go natura. Do końca pracował naukowo. Dwa dni przed zachorowaniem był na uczelni. Jako wielki miłośnik przyrody w przeddzień zasłabnięcia odbył jeszcze swój codzienny długi spacer po lesie. Często mówił mi, że jest szczęśliwy.
Będąc szesnastoletnim chłopcem stracił ojca, pułkownika Adama Nadachowskiego, który poległ w 1939 roku w bitwie pod Przyłękiem. Po wkroczeniu Sowietów na ziemie polskie mój mąż musiał w pośpiechu opuścić Kobryń na Polesiu, gdzie Jego ojciec był dowódcą pułku. Dzielna i mądra matka Franka, Zofia Nadachowska zadecydowała, że z synem i córką Ireną uciekną ze swego mieszkania. Uratowało ich to przed wywozem na wschód. Cały dorobek rodziny oczywiście przepadł. Okres wojny spędził Franek we Lwowie. Podczas okupacji niemieckiej służył w AK jako żołnierz 14 Pułku Ułanów. Wychowany w patriotycznej rodzinie przeżywał ciężko klęski narodowe. Dlatego też odzyskanie przez Polskę niepodległości było dla Niego źródłem nieustannej radości.
Człowiek nie umiera, póki istnieje pamięć o nim. Zachowają ją Jego dobre i mądre dzieci, a także zdolne i urodziwe wnuki. Mam nadzieję, że przekażą tę pamięć dalszym pokoleniom.

3 komentarze:

  1. Pani Ewo, nigdy nie poznałam Państwa osobiście, ale sądząc po tym, co pisał Pani Mąż, musiał być wspaniałym człowiekiem. Proszę przyjąć wyrazy współczucia. To prawda, że człowiek żyje dalej w pamięci innych (i swoich dziełach)...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani Ewo, jestem koleżanką Krysi ze Szwecji. To od niej już wcześniej słyszałam o problemach zdrowotnych Pani Męża, a teraz z Pani bloga dowiaduję się o pustym fotelu.. Bardzo, ale to bardzo mi przykro, to musi być dla Pani i całej Rodziny ogromna strata. Proszę przyjąć moje najszczersze kondolencje. Pani Mąż na pewno był szczęśliwym człowiekiem mając takich ludzi wokół siebie i ich pamięć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Pani Ewo,
    Bardzo serdecznie Pani współczuję i zapewniam o modlitwie. Bardzo żałuję, że nie będzie nam już dane przeglądać i czytać nowych Notek autobiograficznych autorstwa Pani męża. Dla mnie była to kopalnia wiadomości nie tylko o czasach minionych. Bardzo celne i trafne komentarze naszej rzeczywistości powodowały, że z niecierpliwością czekałem na następne.
    Wpisy Pana Franciszka śledziłem na bieżąco i będzie mi ich teraz brakować. Myślę, że teraz siedzi tam na górze w innym wygodnym fotelu i pisze kolejny rozdział swoich nowych notek autobiograficznych.
    Serdecznie pozdrawiam
    Piotr Strzetelski

    OdpowiedzUsuń