piątek, 27 lutego 2015


A może to agenci wrogiego nam państwa?

Trwa prezydencka kampania wyborcza. Namnożyło nam się chętnych do objęcia, zaszczytnego i reprezentującego dostojeństwo państwa, stanowiska prezydenta. Wypowiedzi niektórych z tych kandydatów są szokujące. Z własnego doświadczenia wiem, jak objawić się mogą imperialistyczne apetyty Rosji. Przeżyłam bowiem we Lwowie dwie pełne okrucieństw i bezprawia rosyjskie okupacje. W obliczu napaści zbrojnej na Ukrainę i zagrożenia jakie fakt ten niesie dla Polski, przychylne wypowiedzi w stosunku do kremlowskiego dyktatora noszą znamiona zdrady. Popieranie też węgierskiego prezydenta w jego rozbijackiej akcji przeciw jedności Unii Europejskiej jest niezgodne z interesami Polski. Tylko jednolity front całej Unii i Ameryki może uchronić nas przed wielkim niebezpieczeństwem, jakie rodzi się na wschodzie. A może ci kandydaci są rosyjskimi agentami? A może otrzymali od swoich mocodawców jakieś profity?  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz