Dzień, który zmienił losy Europy
Pierwszego września mija rocznica napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Druga wojna światowa rozpoczęła się pierwszego września 1939 roku atakiem pancernika Schleswig-Holstein na Westerplatte, polską enklawę w granicach Wolnego Miasta Gdańsk. Równocześnie armia niemiecka wtargnęła do naszego kraju na całej długości jego zachodnich granic. Dzień wcześniej Niemcy zorganizowali prowokację w Gliwicach, znajdujących się wtedy w granicach Trzeciej Rzeszy. Sfingowali napaść "polskich bojówkarzy"( jak donosili przez radio) na miejską radiostację. Miało to być powodem przekroczenia granic. W związku z tą tragiczną rocznicą nasuwa mi się pewna refleksja. Stosunki między Polską i Niemcami układają się teraz dobrze. Tak powinno być, wszak obydwa nasze narody należą do kultury zachodnioeuropejskiej. Kulturowo i obyczajowo Polacy i Niemcy są sobie bliscy. Jednakże niektóre żenujące wręcz wypowiedzi takich osób jak Erika Steinbach, przewodnicząca Związku Wypędzonych, mogą te dobre relacje zburzyć. Trzeba pamiętać, że gdyby nie wojna, którą wywołała Trzecia Rzesza, nie byłoby po jej zakończeniu tej ogromnej "wędrówki ludów". Niemcy nie musieliby porzucać swoich miejsc zamieszkania i przenosić się na zachód. Polacy ze wschodnich terenów drugiej Rzeczypospolitej nie byliby zmuszeni opuszczać rodzinnych stron, pozostawiać swych domów, często rozstawać się z bliskimi. Wszystkie tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w okresie drugiej wojny światowej i po niej, były konsekwencją napaści Niemiec na Polskę. Przeżycia moje, mojej rodziny i ogólnie mieszkańców Lwowa w dniu wybuchu wojny, a także w następnych dniach tego koszmaru, opisałam w swoich wspomnieniach zatytułowanych "DOM NA GÓRCE JACKA". Znajdują się one w drugiej części pod tytułem "CZAS WOJNY", w rozdziale "NAWAŁNICA"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz