sobota, 10 września 2016

niedziela, 4 września 2016

niedziela, 28 sierpnia 2016

polacy i ormianie

Ormianie i Polacy

Między XI a VII w. p.n.e. na terenie Armenii istniało potężne królestwo Urartu. W VIII w. p.n.e. w. wzniesione zostało miasto Erywań. W I w. p.n.e Armenia przez krótki okres była najpotężniejszym krajem Azji Mniejszej. W czasie swojej  długiej historii Armenia była też pod panowaniem wiele obcych mocarstw. Teraz ma olbrzymie trudności z górnym Karabachem. Dziś jest państwem niepodległym stowarzyszonym z Unią Europejską. Ormianie przybyli do Lwowa z południowo-wschodniej Azji ze swojego kraju Armenii. Pokochali miasto Lwów ze względu na jego piękno, a mieszkańcy przyjęli ich serdecznie. Wkrótce nawiązały się przyjaźnie między Polakami i Ormianami. Najlepszymi przyjaciółmi moich dziadków Hauserów byli Ormianie, Agopsowicze. Moja babcia, Wanda Hauserowa, była amatorką pianistką i razem ze swoim mężem należała do Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Tam poznali Agopsowiczów. Zaprzyjaźnili się z nimi. Agopsowiczowie byli bardzo bogatymi ludźmi. Urządzali u siebie w domu koncerty kameralne z udziałem wybitnych wykonawców. Wtedy babcia występowała jako solistka. Przygotowywała się do takiego występu przez cały tydzień grając przez kilka godzin dziennie. Mała Ewa przez szparę słuchała tej muzyki. We Lwowie Ormianie należeli do najbardziej zasłużonych dla miasta. Wystarczy wspomnieć o braciach Boimach, którzy ufundowali piękną kaplicę Boimów.  Lwów zaiste był dziwnym miastem. Był siedzibą trzech katedr, rzymsko-katolickiej, ślicznej greko-katolickiej i ormiańskiej. Katedra ormiańska była wybudowana w stylu bizantyjskim. Chodziłyśmy tam z koleżankami aby chłonąć atmosferę tajemniczości. Wnętrza katedry ozdabiają freski Henryka Rosena, polskiego malarza. Postacie przypominają bizantyjskie ikony. Benedykt Fuliński, mój Ojciec,  był Polakiem ormiańskiego pochodzenia. Prawdopodobnie nie wiedział o  tym.  Był ulubieńcem  swego dziadka, Adama Widajewicza,  który nie opowiadał mu o rodzinie, lecz jedynie uczył go wierszyków zapamiętanych w dzieciństwie i pokazywał różne ciekawe rośliny.  Małżeństwo Widajewiczów nie  miało  dzieci, a jedynie wychowankę, krewną żony Widajewicza,  którą  gorąco pokochali.  Straciła ona rodziców  będąc jeszcze  niemowlęciem.  Widajewicz cały swój majątek zapisał na nią. Zastrzegł jednak, że praw do majątku nie będzie miał jej mąż, Biliński.  Bilińska miała syna homoseksualistę,  który przebywał w Demence Podniestrzańskiej,  gdy my tradycyjnie spędzaliśmy tydzień  wakacyjny u małżeństwa Pawlikiewiczów. W 1927 roku spędzaliśmy wakacje na Kniażynie w wynajętym mieszkaniu. Ojciec postanowił  tam wybudować dom na swej działce otrzymanej od  Państwa Polskiego za udział w walce w obronie Lwowa. W budowie wraz z robotnikami z zapałem pracowali moi starsi bracia. Dom był piękny, obszerny, wybudowany z gliny, w stylu chłopskiej zagrody. Było w nim kilka pokoi,   kuchnia z piecem do pieczenia chleba, dwie duże zacienione werandy i balkonik przy pokoiku na piętrze. Przy domu Ojciec założył wiśniowy sad i  otoczył go przycinanym  płotem z grabiny. Dom powstał szybko i zaczął tętnić życiem. Przykładem polskiego Ormianina może być Stanisław Widajewicz, mój daleki krewny. Jest polskim patriotą . Co roku w czasie wakacji zabiera grupę młodych chłopców i dziewcząt. Jadą na Podole i Wołyń i tam szukają ormiańskich i polskich grobów. Niektóre z nich są niezwykle piękne, pochodzą z XVI wieku. Uczestnicy wycieczki umieszczają zdjęcia w internecie. Żona Stanisława Widajewicza ze względu na obowiązki służbowe  nie może  towarzyszyć mężowi  w wakacyjnych wyprawach. Obserwując pracę prowadzącego wyprawę na Wołyń i Podole, stworzyłam sobie na własny użytek hipotezę o długowieczności i braku "genu sklerozy" u polskich Ormian. W Armenii jest klimat kontynentalny. Zimy są tam srogie, a lata upalne. Pasterze, podobnie jak huculi i górale, przepędzali bydło i owce przez olbrzymie wysokogórskie łąki przez cały rok wraz z rodzinami. Słabsze jednostki nie wytrzymywały trudnych warunków, umierały, a tym samym nie dochodziły do rozrodu.


Benedykt Fuliński w Wenecji
Benedykt Fuliński z synem Jackiem i siostrzeńcem Czesiem StrzetelskimL

Zabytkowy grób znaleziony na Wołyniu lub Podolu
Bolesław Widajewicz w stroju towarzystwa gimnastycznego Sokół

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

 Czy to sprawiedliwe


Przed trzystu laty żył genialny kompozytor. Nazywał się Jan Sebastian Bach. Kompozytor był dwukrotnie żonaty. Jego obie żony były uzdolnione muzycznie. Pięknie śpiewały. W tych czasach nie mogły  występować publicznie, a jedynie śpiewać w kościele podczas mszy. Twórca przeżył wiele tragedii osobistych. Sześcioro dzieci, jakie miał z pierwszą żoną w dzieciństwie, co było rzeczą powszechną. Uchował się tylko jeden syn, za to genialny muzyk, Carl Emanuel Bach. Bach był bardzo dobrym ojcem. Swoich czterech utalentowanych muzycznie synów posłał na studia do Włoch i Francji. Wszyscy czterej zasłużyli się muzyce świata. Byli profesorami, a  najwybitniejszym z nich był Carl Emanuel. Carl  Emanuel był podziwiany przez takich kompozytorów, jak Beethoven, Heydn, Mozart. Carl  Emanuel  był znakomitym skrzypkiem, ale przede wszystkim wirtuozem klawesynu. Jego gra tak podobała się publiczności teatralnej, że wkrótce został bogatym człowiekiem. Niestety, nie interesował się zupełnie losem swojego genialnego ojca. W telewizji polskiej przed laty można było obejrzeć sztukę napisaną przez  muzykologa Paula Barza niemieckiego, Paula Barza, pod tytułem "Kolacja na cztery ręce", w której przedstawione było fikcyjne spotkanie dwóch geniuszy - Bacha i Haendla. Podczas gdy Bach borykał się z trudnościami finansowymi, gdyż jego sponsor przestał mu płacić, Haendel zrobił wielki majątek.  Posiadał kilka własnych oper. Zatrudniał w nich pięciu włoskich kastratów, których śpiew zachwycił publiczność teatralną Londynu. Zainteresował się tym też król, Jerzy IV, który stał się sponsorem Haendla. W rzeczywistości genialni twórcy nigdy się nie spotkali. W sztuce wymieniają swoje poglądy na muzykę.

sobota, 13 sierpnia 2016

                                                                                                                                                                           
                                        Człowiek dobry i mądry         

Przyjechał do nas człowiek mądry i dobry. To Ojciec Święty Franciszek. Chce dodać nam otuchy w walce ze złem. Jest to człowiek delikatny i nie czyni niczego co mogłoby zrobić przykrość innym. Dlatego nie usłyszymy go czyniącego uwagi komuś publicznie. Choć można przypuszczać, że uczyni to w bezpośredniej rozmowie.  Powszechnie wiadomo, że niektórzy politycy i niektórzy hierarchowie kościelni mogą spodziewać się reprymendy.

środa, 29 czerwca 2016



Niezwykły styl

Czytam teraz niezwykle oryginalną książkę. Tytuł powieści to: "Kocha, lubi, szanuje."Autorką jest wybitna pisarka kanadyjska Alice Monro. Jest to historia służącej i opiekunki do dzieci.Ta ciężko pracująca kobieta zestarzała się w trudnej służbie i osiągnęła wiek średni. Cechuje ją duża inteligencja i spowodowany nią krytyczny stosunek do otaczającego świata i samej siebie. Nastąpił jednak zwrot w jej życiu. Pojawiła się propozycja małżeństwa. Jak dalej potoczą się losy kobiety tego nie wiem, gdyż jestem w trakcie czytania tej oryginalnej książki.

piątek, 3 czerwca 2016


Mamy wspaniały klimat

Mamy wspaniały klimat. Tak budzący zachwyt klimat śródziemnomorski jest zbyt gorący. W okresie letnim zieleń jest wyschnięta na czym traci piękno krajobrazu. Częste pożary niszczą lasy. Północ Francji i Niemiec jest pod wpływem Oceanu Atlantyckiego, przynoszącego deszcze i huragany. Potwierdzeniem tego są szalejące ostatnio nad Francją i Niemcami burze. Anglia ma klimat wręcz fatalny. Zimno, deszcze i wiatr, to codzienność mieszkańców wyspy. Nasz klimat jest umiarkowany.Odczuwa się wpływ ogromnego kontynentu euro - azjatyckiego. Od czasu do czasu pojawia się wyż rosyjski przynoszący  silne upały. To odpowiedni czas aby wybrać się nad morze lub jeziora. Wpływ kontynentu odczuwalny jest też zimą. Zdarzają się śnieżne zimy, zwłaszcza w górach, na przykład w Bieszczadach narciarze mają prawdziwy raj. Cieszmy się,że żyjemy w takim miejscu Europy.