środa, 26 września 2012

Liście - ozdoba jesieni

Już jesień. Przyroda przygotowuje się do zimy obdarzając nas, na pożegnanie z latem, ciepłymi kolorami liści drzew i krzewów. To piękna pora roku inspirująca malarzy i poetów do tworzenia nastrojowych dzieł. W związku z rocznicą wybuchu wojny przypomniał mi się przedwojenny poeta Józef Czechowicz (1903-1939). Przyszło mu ponieść tragiczną śmierć wojennej jesieni 1939 roku. 9 września zginął w Lublinie pod gruzami zbombardowanej kamienicy.
Zacytuję jeden z wierszy poety poświęcony jesieni.
Jesienią
W oknie chmur plamy deszczowa sieć
ogród to rdzawość czerwień i śniedź
w kroplach co ciężkie na brzoskwiń listkach
niebo kuliste błyska i pryska

słucham szelestów jesienny gość
mało wód szmeru szumu nie dość
czujnie czatuję rankiem przy oknie
gdy kwiat opada w kałuże ogniem

może usłyszę któregoś dnia
nutę człowieczą z samego dna
nutę co dzwoni mocno i ostro
a niebo całe dźwiga jak sosrąb

(Sosrąb – to w starych wiejskich chatach gruba belka stropowa biegnąca wzdłuż całego budynku. Często bywała zdobiona).

I jeszcze wierszyk dla dzieci:
Jesień
Szumiał las, śpiewał las
gubił złote liście
Świeciło się jasne słonko
chłodno a złociście.

Rano mgła w pole szła,
wiatr ją rwał i ziębił
Opadały ciężkie grona
kalin i jarzębin

Każdy zmierzch moczył deszcz
płakał, drżał na szybkach
i tak ładnie mówił tatuś:
jesień gra na skrzypkach.

Wielu polskich malarzy sięgało do tematyki jesiennej. Znane są obrazy Józefa Chelmońskiego, Leona Wyczółkowskiego, Teodora Axentowicza pięknie oddające nastrój tej pory roku. Uroczo oddała kolorystykę jesieni polska malarka Bronisława Rychter-Janowska (1868 – 1953). Chętnie malowała ona polskie dworki w jesiennej szacie. 

Bronisława Rychter-Janowska. Dworek jesienią




Jesienne liście






piątek, 7 września 2012

Monogramy

W XIX wieku, gdy moja babcia, Wanda Daukszanka, wychodziła za mąż za mojego dziadka, Leopolda Hausera, szykowano dla panny na wydaniu tak zwaną wyprawę. Składały się na nią pościel, obrusy, zastawa stołowa i różne inne przedmioty. Poszczególne sztuki pościeli i obrusy zaopatrywano w monogramy młodej mężatki. Przed ślubem mojej babci zamówiono w jakiejś fabryce porcelany serwis obiadowy na 24 osoby. Na poszczególnych elementach tego serwisu umieszczono monogram: W.H. (Wanda Hauserowa). Ten piękny( prawdopodobnie wiedeński) produkt przeszedł po ślubie moich rodziców na ich własność. Już wtedy był niekompletny. Biedny serwis!. Musiał przeżyć dwie wojny światowe, wytłukiwanie poszczególnych jego części przez niezręczne pomoce domowe babci i mojej mamy, wybujały temperament pięciorga dzieci moich rodziców i wiele przeprowadzek. Ostatecznie zostało z niego zaledwie kilka sztuk.
Niekiedy opatrywano poszczególne przedmioty we wspólny monogram. I tak moja babcia otrzymała we wianie srebrną zastawę stołową z takim właśnie podwójnym monogramem: W L H ( Wanda Leopold Hauserowie). Gdy zdarza mi się, że biorę do ręki prezentowany na zdjęciu widelec, z tym podwójnym monogramem, nie mogę oprzeć się smutnej refleksji. Przedmiot ten trzymali w ręku moja babcia, mój dziadek, moi rodzice, moi bracia. Wszyscy dawno już odeszli. A widelec pozostał.