środa, 21 listopada 2012


I mamy swojego Breivika

Doczekaliśmy się swojego Breivika. Niestety! Polskie społeczeństwo, moim zdaniem, nie jest tu bez winy. W wielu kręgach szerzy się kult nienawiści. A niechlubny przykład dają tu niektóre osoby publiczne. Już kiedyś napisałam, że zamieniły one słynne powiedzenie Kartezjusza "Cogito ergo sum" (myślę , więc jestem) na " Odi ergo sum" (nienawidzę, więc jestem). Osoby te usiłują poprzez szerzenie nienawiści zdobyć popularność wśród Polaków. I teraz mamy tego skutki. Zawsze znajdą się jednostki niezrównoważone psychicznie, podatne na nienawistne hasła. Jeżeli na dodatek mają możliwości, tak jak w wypadku naszego potencjalnego terrorysty, stworzyć śmiercionośne zagrożenie dla wielu ludzi, to może stać się wielkie nieszczęście. Wygłaszanie nieodpowiedzialnych twierdzeń, szerzenie głupich i niesprawdzonych wiadomości celem podsycania nienawiści, to otwieranie bramy terroryzmowi. 

poniedziałek, 5 listopada 2012

Oni pokochali Polskę

W naszym domu we Lwowie ukrywał się przez pewien czas, przed sowieckim aresztowaniem, zastępca dowódcy leśnych oddziałów 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, kapitan Dragan Mihajlo Sotirovic. Był on oficerem armii jugosłowiańskiej. Po ucieczce z niewoli niemieckiej walczył w szeregach Armii Krajowej. W czasie pobytu w naszym domu przekonaliśmy się jak oddany był Polsce. O Draży, tak brzmiał jego konspiracyjny pseudonim, więcej można przeczytać w moim wpisie pod tytułem - Znowu w "sowieckim raju" (29 marca 2010 roku).
Draża nie był wyjątkiem. Przykładem innego obcokrajowca w szeregach Armii Krajowej był Anglik Ron Jeffery. Napisał on o swoich wojennych przeżyciach w Polsce bardzo ciekawą książkę pod tytułem "Wisła jak krew czerwona". Opatrzył ją wstępem Jan Nowak Jeziorański, były dyrektor polskiej rozgłośni Radia Wolna Europa. Ron Jeffery wiosną 1940 roku dostał się we Francji do niewoli niemieckiej. Przewieziony został do obozu w Rzeszy. Próbował uciec, ale został złapany. Po pewnym czasie został przeniesiony do obozu w Łodzi. Tu udało mu się nawiązać kontakt z polskim podziemiem. Przetransportowano go przez zieloną granicę do Generalnego Gubernatorstwa (Łódź wcielona została do Rzeszy). Znał dobrze język niemiecki, więc po odpowiednim przeszkoleniu pełnił służbę w wywiadzie. Ron Jeffery wiernie i interesująco opisuje ówczesną sytuację w okupowanej Warszawie. Wyraża przy tym swój podziw dla Polaków prowadzących podziemną walkę z Niemcami. W tej nowej, drugiej ojczyźnie odnalazł też miłość swego życia, młodą Polkę, która została jego żoną. Książkę tego dzielnego Anglika czyta się jak powieść sensacyjną. Ja znalazłam w niej wiele analogii do tego, co przeżywaliśmy w okupowanym Lwowie. Dla młodych Polaków może być to pouczająca, a równocześnie ciekawa lektura.