Katastrofa smoleńska jest wielką tragedią. Zginął w niej prezydent Rzeczypospolitej i straciło życie wielu wartościowych ludzi, potrzebnych Polsce. Jest to niepowetowana strata. Trwają badania przyczyn katastrofy. Po wielu miesiącach, a może latach, opinia publiczna dowie się, jaki był fizyczny powód tej tragedii. Każdemu rozsądnemu człowiekowi narzucają się jednak myśli o psychologicznej przyczynie tego nieszczęścia. Złożyło się na nie wiele ułomności natury ludzkiej jak: nieodpowiedzialność, brak wyobraźni, pycha, zawiść, pragnienie wywyższenia się, brawura, a nawet po prostu zwykła głupota. Jak mogło znaleźć się w jednym samolocie tyle ważnych dla państwa osób?. Jak można przed wyprawą nie sprawdzić warunków bezpiecznego lądowania na danym lotnisku?. Jak można opóźnić znacząco wylot z Warszawy, gdy znano termin uroczystości i wiadomo było, że ludzie z niecierpliwością czekają na pana prezydenta oraz towarzyszące mu osoby?. Czy właściwe było posadzenie za sterami samolotu młodego pilota?. (Wiadomo, ze młode osoby mają cudowną cechę skłonności do ryzyka). Ten dzielny młody człowiek czuł zapewne brzemię odpowiedzialności za należyty przebieg uroczystości i chciał się z powierzonego mu zadania za wszelką cenę wywiązać. A może ktoś mu powiedział: jesteś świetnym pilotem, nawet w tych warunkach potrafisz wylądować. Tego nie wiemy i nigdy się nie dowiemy. Nie mniej przyczyny katastrofy moim zdaniem nie były tylko fizyczne, ale także psychologiczne.
wtorek, 13 lipca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz