Czy jest się czego bać?
Napływ do Europy przybyszy z Afryki, wzbudza u wielu Polaków lęk. Nie jest on całkowicie nieuzasadniony. Powinno się jednak spokojnie zastanowić, czy Polsce zagraża w wyniku tego zjawiska jakieś niebezpieczeństwo. Ofiary wojny powinniśmy w duchu solidarności ludzkiej przyjąć do naszego kraju. Wiadomo, że imigrantów ekonomicznych Polska nie interesuje, gdyż nie jest w stanie zapewnić im dostatek. Ich celem jest zamieszkanie w bogatych krajach Europy, takich jak Niemcy, Szwecja lub Norwegia. Tam zmierzają. W Polsce nie ma też środowisk, które przyjęłyby ich z otwartymi ramionami. W Niemczech czy krajach skandynawskich są cale dzielnice zamieszkałe przez muzułmanów. Tam przybysze znajdują od razu oparcie. Nasi rodzimi muzułmanie, to Tatarzy od wieków mieszkający z nami i zawsze w przeszłości lojalni obywatele Polski. Obawa przed wielokulturowością jest też przesadzona. Polacy mają historyczne doświadczenie w tej dziedzinie. Pamiętam widok przedwojennego Lwowa z kopca Unii Lubelskiej. Nad miastem wznosiły się wieże licznych i pięknych kościołów katolickich. Wspaniałym widokowo akcentem była, nasuwająca myśl o Florencji, wieża prawosławnej Cerkwi Wołoskiej. Lubiłam oglądać śliczną katedrę greckokatolicką św. Jura. Od czasu do czasu zachodziłam, ze szkolnymi koleżankami, do tajemniczej dla nas w nastroju, Katedry Ormiańskiej. We Lwowie za czasów mego dzieciństwa oprócz Polaków, których było najwięcej, mieszkali Żydzi, Ukraińcy, Ormianie, Niemcy, Czesi, Rosjanie, Grecy i inni. Nie stanowiło to żadnej przeszkody w tym, że Lwów był ośrodkiem kultury i nauki polskiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz