Kurki kochające wolność
Przed Świętami
Wielkiej Nocy podrożały jajka. A wtedy zapotrzebowanie na nie jest największe.
Przyczyną wyższej ceny jaj były koszty związane z koniecznością przystosowania
naszych przemysłowych kurników do standardów Unii Europejskiej. Normy te są w
pełni uzasadnione. Nie można traktować kur jak maszyn do produkcji jaj. Według
nowych przepisów, jako ptaki grzebiące, będą mieć grzędę i więcej miejsca, aby
mogły rozpościerać i trzepotać skrzydłami. Są w Polsce kury, które nigdy nie
znajdą się w niewoli i nie zasilą przemysłowych kurników. Są to zielononóżki
kuropatwiane. Należą do polskiej odmiany galicyjskiej
wyhodowanej na przełomie XIX i XX wieku. Nie mogą przebywać w dużych stadach,
zwłaszcza w zagęszczeniu, gdyż wtedy zadziobują się wzajemnie na śmierć.
Zielononóżki to kurki wędrowniczki. Potrzebują dużego wybiegu. Często opuszczają
podwórko i oddalają się nawet na odległość kilometra. Po takiej "wycieczce"
wracają na noc do swego kurnika.
Zielononóżki
kojarzą mi się z moim dzieciństwem. W latach trzydziestych ubiegłego wieku część
wakacji spędzała nasza rodzina na wsi wołyńskiej. Była to osada wojskowa,
położona niedaleko Wiśniowca (znanego nam z Trylogii
Sienkiewicza). Opisałam ją w "Jeszcze o Kniażynie" (30
marca 2010r.). Spędzałam tam czas pasąc krowy z wiejskimi dziećmi i bawiąc się z
nimi na łąkach i miedzach odgradzających pola zbóż. Utkwiło mi w pamięci pewne
zdarzenie. Miedzą kroczyła dostojnie kwoka, a za nią biegło kilkanaście
beżowo-brązowych maleńkich kurczątek. Od czasu do czasu zatrzymywała się,
grzebała w ziemi i coś tam dziobała. Wtedy pisklęta zbiegały się i naśladowały
swoją opiekunkę. Zwróciło moją uwagę, że kura chwilami przekrzywiała głowę i
najwidoczniej spoglądała w niebo. Okazało się, że jej przezorność była
uzasadniona, gdyż nagle nad polami zaczął krążyć
jastrząb. Kwoka głośnym gdakaniem zaczęła zwoływać kurczątka. Rozpostarła
skrzydła i wkrótce wszystkie maleństwa znikły pod nimi. Potem nastroszyła pióra
tak, że wydawała się znacznie większa niż w rzeczywistości. Jastrząb jeszcze
jakiś czas krążył nad nią. W końcu zawiedziony odleciał.
Szczęśliwe kurki - zielononóżki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz