niedziela, 24 października 2010

 Widajewicze

Adam Widajewicz, dziadek mojego Ojca, ożenił się z młodą wdową Julią Złonkiewiczową z domu Mir. Miała już  małą córkę Paulinę, która, gdy dorosła, wyszła za mąż za Franciszka Krajewskiego. Paulinka wychowywała się z gromadką latorośli moich pradziadków. Widajewicze mieli następujące dzieci:
Julię Adelajdę – moją babcię Fulińską.
Antoninę– zamężną za Władysława Kańskiego. Ciocia Lunia z Kańskich Kuźniewiczowa była ich córką. Z nią i jej dziećmi, Marianem i Zosią, moja rodzina utrzymywała bardzo bliskie kontakty. Zosia Kuźniewiczówna (potem Chudziowa) była koleżanką mojego brata Jędrka na studiach. W domu Władysława Kańskiego juniora (syna Antoniny) znajdował się portret prababci Widajewiczowej i do dziś jest w posiadaniu tej rodziny. W domu tym, a właściwie uroczym dworku pod Krakowem, spędziliśmy w czasie pewnych wakacji przed wojną kilka pięknych dni.
Karolinę – wyszła za mąż za Fryderyka Krupickiego. Ich wnuczką była blisko z nami zaprzyjaźniona Litka (Julia) z Krupickich Raketty.
Bronisławę – zawarła małżeństwo z Wawrzyńcem Szechińskim.
Bolesława – ożenionego z Pauliną Grzymkowską. Był on właścicielem majątków ziemskich w Wołcniowie i Demence Podniestrzańskiej, tak chętnie odwiedzanych przez nas w czasie wakacji. Małżeństwo to nie miało dzieci, jedynie wychowankę, adoptowaną córkę, Marię Widajewicz., która wyszła za mąż za Sasa-Bilińskiego. Maria Bilińska była potem właścicielką dworu i majątku w Wołcniowie oraz połowy domu i majątku w Demence Podniestrzańskiej.
Adam – ksiądz. Miał naturalną córkę Marię Malinowską.
Tego swojego wuja, księdza Widajewicza, określał mój Ojciec jako jednostkę wybitną. Jako młody człowiek został wysłany do Rzymu i Francji na studia. Władał trzema językami: niemieckim, francuskim i włoskim. Odznaczał się błyskotliwą inteligencją i dużym zasobem wiedzy z różnych dziedzin. Po powrocie do kraju został sekretarzem biskupa Bilczewskiego, późniejszego arcybiskupa i metropolity lwowskiego, wyniesionego na ołtarze jako błogosławiony przez Jana Pawła II i kanonizowanego przez Benedykta XVI-tego. Biskup miał wobec księdza Adama wielkie plany. Widział w nim swego następcę. I tu spotkało go wielkie rozczarowanie. Prócz sekretarzowania, ksiądz Widajewicz pełnił prawdopodobnie funkcję katechety w jakiejś szkole. Tam poznał młodą nauczycielkę, pannę Malinowską.
I stało się! Serce, jak wiadomo, nie sługa! Owocem tego romansu była córka Maria. Po spowiedzi u biskupa i wyczerpującej rozmowie, przestał być sekretarzem i za trójstronną zgodą przeniesiony został na niewielką parafię do Bolechowa. Znajdowała się ona blisko miejscowości Balice Podróżne, w której ksiądz Adam miał gospodarstwo rolne. Wszystkie dochody z niego postanowił przekazywać na pomoc ubogim. Przez swych parafian był ogromnie lubiany. Znany był z tego, że do jego domu schodziły się wszystkie dziady z okolicy. W czasie Bożego Narodzenia urządzał u siebie wigilię dla ubogich. Mój Ojciec, który jako dziecko razem z matką i siostrą przez pewien czas mieszkał u wuja w Balicach Podróżnych, zapamiętał niezwykłość takiej wigilii.
Biskup Bilczewski zaopiekował się rodziną swojego byłego sekretarza i ulubieńca. Postarał się o przeniesienie młodej nauczycielki do Krakowa. Tu nadal pracowała w swoim zawodzie. Zapewniono jej także dobre warunki do wychowywania córki. Ksiądz Adam dwa razy w roku otrzymywał dyspensę i wyjeżdżał do podwawelskiego grodu, aby spotkać się z rodziną.
Na początku swej posługi duszpasterskiej w Bolechowie ciężko mu było podołać wszystkim obowiązkom związanym z parafią i gospodarstwem. Poprosił więc swą siostrę Julię, a więc moją babcię Fulińską, o prowadzenie gospodarstwa rolnego w Balicach Podróżnych.. Babcia przeniosła się na jakiś czas do swego brata zabierając swe małe dzieci, Benia i Lolę. W czasie pobytu u wuja Adama próbował on uczyć swego siostrzeńca języków. Zaowocowało to późniejszymi zainteresowaniami językowymi młodego człowieka. Ksiądz Widajewicz opowiadał też Beniowi o Włoszech i Francji wzbudzając w chłopcu pragnienie podróżowania i poznawania różnych krajobrazów, co znalazło odbicie w dalszym życiu Benedykta.
Maria Malinowska odwiedzała swoich krewnych we Lwowie, także moich rodziców.
Adam Widajewicz umarł, gdy mój Ojciec był dzieckiem i nie przekazał ulubionemu wnukowi żadnych informacji o swoich przodkach i innych członkach rodziny.. Dopiero ja, po kilkudziesięciu latach od śmierci mojego Ojca, jestem w stanie uzupełnić częściowo genealogię rodu Widajewiczów. Dla mego Ojca byłaby to prawdziwa niespodzianka. Okazało się, że mój pradziad Adam miał siostrę i trzech braci. Prawnuk jednego z nich, Romana, przysłał mi pięknie opracowane drzewo genealogiczne rodu Widajewiczów. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Dzięki temu mogę uzupełnić ten rodowód niektórymi informacjami.
Rodzicami Adama Widajewicza, a więc pradziadkami mojego Ojca, Benedykta Fulińskiego, byli Tomasz Widajewicz i Antonina Kulikowska. Mieli oni córkę Apolonię Mariannę i trzech synów: Józefa, Adama Stanisława (mojego pradziadka) i Romana. W czasie wojny przebywał we Lwowie historyk, profesor Uniwersytetu Poznańskiego, Józef Widajewicz. Obaj panowie profesorowie spotkali się i stwierdzili, że nie są spokrewnieni. A tymczasem mylili się. Józef Widajewicz wywodzi się z linii Józefa, brata mojego pradziadka.. A to niespodzianka!.


1 komentarz: