Boję się wyborów prezydenckich
Z zainteresowaniem i niepokojem śledzę podawaną w prasie, radiu i innych mediach sytuację gospodarczą świata, a zwłaszcza Europy. Ciągle docierają do nas wiadomości o kryzysach finansowych w różnych krajach. Islandia zbankrutowała, Grecja potrzebuje ogromnej pomocy ze strony Unii Europejskiej, w trudnej sytuacji ekonomicznej są Irlandia, Hiszpania, Portugalia, a złe prognozy przewiduje się dla Włoch. Polska na tle innych krajów europejskich wypada dobrze. Mówi się o niej, że jest "zieloną wyspą" na mapie Europy. Wiele państw, jak Anglia, Niemcy, Francja przystąpiły do reform, które mają zapobiec kryzysowi. Ta sytuacja wymaga od rządzących naszym krajem korzystania z kompetencji wybitnych ekonomistów, stanowczości we wprowadzaniu niezbędnych reform, pełnej współpracy rządu z prezydentem. Ważne jest więc, aby na ten najwyższy urząd w państwie wybrany został odpowiedni człowiek. Nie taki, który obiecuje na prawo i lewo rozdawanie pieniędzy podatników, nie patrząc na możliwości budżetu państwa, lecz człowiek rozsądny, któremu na sercu leży przyszłość obywateli, także po upływie wielu lat. "Obiecanki cacanki" są bez pokrycia, gdyż nie mogłyby być zrealizowane nie tylko ze względu na możliwości państwa, ale także dlatego, że nie leżą one w konstytucyjnych kompetencjach prezydenta. O tym również powinniśmy pamiętać. Rolą prezydenta jest godne reprezentowanie Polski za granicą., a w kraju stwarzanie spokojnej, nie kłótliwej atmosfery do skutecznych działań dla dobra naszej ojczyzny. Wybór człowieka o awanturniczym usposobieniu miałby katastrofalne skutki dla polskiej gospodarki. Boję się więc zbliżających się wyborów prezydenckich, ale znów nie tak bardzo, gdyż wierzę w mądrość Polaków. To, że jesteśmy ciągle jeszcze "zieloną wyspą", zawdzięczamy w dużej mierze zwykłym obywatelom naszego kraju, ich pracowitości, zapobiegliwości, rozsądnym wydatkom oraz oszczędnościom w gospodarstwach domowych. Wierzę, że po różnych emocjach zwycięży rozsądek, wszak młodzi muszą myśleć o swojej przyszłości, a starsi zadbać o los swoich dzieci, wnuków i prawnuków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz